Kamila Biedrzycka zaczęła rozmowę z profesor od omówienia kwestii relacji chińsko-rosyjskich. Dziennikarka odwołała się m.in. do tezy głoszonej przez niektórych ekspertów, którzy wskazywali, że wojnę w Ukrainie mogą zakończyć właśnie Chiny i Stany Zjednoczone.
- Tak mówiło się do wczoraj do momentu, w którym nastąpiła rozmowa szefa chińskiej dyplomacji z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Trudno uwierzyć w słowa, jakie padły podczas tej rozmowy. Minister spraw zagranicznych Chiny wyraził poparcie osiągania przez Rosję “jej strategicznych celów rozwojowych i umacniania pozycji mocarstwowej”. Mówiło się również o tym, że “strona chińska będzie również stabilnie popierała Rosję pod przywództwem prezydenta Putina w jednoczeniu Rosjan i prowadzeniu ich poprzez trudności, eliminowaniu zakłóceń, osiąganiu strategicznych celów rozwojowych i dodatkowym umacnianiu pozycji Rosji na arenie międzynarodowej”. Jak to czytać wszystko? Czy to przyznanie się Chin, że oficjalnie już w tej wojnie wspierają Federację Rosyjską? - pytała ekspertkę dziennikarka.
Prof. Legucka: Rosja i Chiny próbują rozpychać się w stosunkach międzynarodowych
- Nie wiem, kto głosił tezę, że Chiny są tym graczem, który mógłby pokojowo w jakiś sposób odciągać Rosję od wojny. Od 4 lutego tego roku Chiny jednoznacznie opowiedziały się za tym, że stoją ramię w ramię z Federacją Rosyjską, że NATO zagraża Rosji i że rozumieją obawy Federacji Rosyjskiej w zakresie jej bezpieczeństwa. To był sygnał, że Chiny nie odstąpią ani oficjalnie, ani też w praktyce od Rosji - zaczęła prof. Agnieszka Legucka.
Politolożka wskazała, że “myślenie, że Chiny będą w jakiś sposób próbować negocjować pokojowe rozwiązanie na rzecz rozwiązania konfliktu w Ukrainie, było mrzonką”. - Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że świat demokratyczny stoi przed jednoznacznym wyzwaniem sojuszu, bądź porozumienia chińsko-rosyjskiego. I teraz musimy jednoznacznie rozumieć, że oba te państwa współpracują ze sobą i są dla nas wyzwaniem, zagrożeniem. Obydwa te państwa próbują się rozpychać w stosunkach międzynarodowych - podkreślała profesor.
Eksperta zwracała również uwagę, że Chiny “w perspektywie najbliższych lat będą również próbowały w jakiś sposób podjąć wyzwanie związane z zajęciem Tajwanu”. - Teraz testują w jaki sposób Zachód reaguje na to, co Rosja robi w Ukrainie - wskazała i dodała, że Pekin nie jest zadowolony z tego, jak Kreml sobie nie radzi na froncie. - Ostatnie spotkanie w Szanghajskiej Organizacji Współpracy, widać wyraźnie, bardzo mocno zmotywowało Władimira Putina do tego, żeby zorganizować częściową mobilizację i anektować część ukraińskiego terytorium - zauważyła prof. Legucka.