Wygląda na to, że Niemcy z zazdrością spoglądają za swoją wschodnią granicę. Wystarczyło tylko, że w Ukrainie rozgorzała wojna, by polska administracja ruszyła na największe wojskowe zakupy od lat. W minionym tygodniu doszło do uroczystego przekazania przez szefa MON, Mariusza Błaszczaka (53 l.) armatohaubic K9 11. Mazurskiemu Pułkowi Artylerii. "Die Welt" wskazuje, że ich umieszczenie w pobliżu Obwodu Kaliningradzkiego ma chronić północno-wschodnią część kraju w wypadku ataku z Rosji.
"Die Welt": "Polska chce być przygotowana". Tymczasem w Niemczech cisza
Jeszcze kilka dni przed wydarzeniem z udziałem Błaszczaka prezydent Andrzej Duda (50 l.) nie mniej uroczyście odbierał w porcie w Gdyni czołgi K2. Niemcy przypomnieli na łamach swojej gazety słowa, jakie wypowiedział w trakcie uroczystości polski prezydent. - Bardzo często w takich sytuacjach, kiedy przychodzi dostawa zamówienia, mówi się, że długo na to czekaliśmy. Z wielką satysfakcją chcę podkreślić, że na ten dzień nie czekaliśmy długo - mówił wówczas prezydent Duda.
- Duda podsumował to, co jest teraz postrzegane z pewnym zdziwieniem, ale i z uznaniem zagranicą: będąca blisko frontu Polska uzbraja się w tempie, któremu nie dorównuje żaden inny kraj NATO, i to bez ogłaszania "Zeitenwende" - zauważył niemiecki dziennik. "Die Welt" wprost zestawia polskie tempo zbrojeń z niemieckim zastojem. - W Niemczech proces uzbrojenia nie posuwa się od dziewięciu miesięcy, które minęły od zapowiedzi "Zeitenwende" przez kanclerza Olafa Scholza - donoszą media zza Odry.
Administracja Olafa Scholza niespiesznie zabiera się za dozbrajanie Bundeswehry. Dopiero w grudniu zatwierdzane zostają zakupy broni, a gdy Olaf Scholz (64 l.) "pospiesznie godzi się na zwołanie szczytu zbrojeniowego przez przedstawicieli branży, Polska jest już o wiele dalej".
Niemieckie media już mówią o tym wprost. Polska z najpotężniejszą armią
Niemieccy dziennikarze zauważają, że nie tylko Polska nie przespała swojego momentu na dozbrajanie, które ponaglił wybuch wojny w Ukrainie, ale w zasadzie od lat uczciwie nad Wisłą inwestowaliśmy w armię tyle, ile zakłada norma dla członków Paktu Północnoatlantyckiego. W efekcie niebawem Warszawa będzie dysponować "największą i najpotężniejszą armią konwencjonalną w UE".
- Polska stała się kluczowym punktem dostaw broni z Zachodu na Ukrainę i można przewidzieć, że wkrótce będzie mieć największą i najpotężniejszą armię konwencjonalną w UE. Jeszcze przed wybuchem wojny Polska uchodziła za wzorowego ucznia NATO, gdyż przekroczyła cel dwóch procent (PKB) - podsumował dziennik.
Poniżej galeria, w której zobaczycie Agatę Dudę (50 l.) w otoczeniu żołnierek