Jarosław Kaczyński ma powody do obaw? Tak sądzi Jan Kanthak z Solidarnej Polski, który w poniedziałkowy wieczór odwiedził antenę Polsatu. W programie "Debata Dnia" padły przerażające słowa. Młody polityk przekonywał, że gdyby nie ochrona, Jarosława Kaczyńskiego już między nami by nie było!
Co grozi Jarosławowi Kaczyńskiemu? Kanthak: Morderstwo
Spotkania prezesa Jarosława Kaczyńskiego w miniony weekend łatwe nie były. Prezes PiS odwiedzał bowiem Wielkopolskę, w której poparcie dla jego partii nigdy nie było szczególnie wysokie. W rejonie nie brakuje osób nastawionych jednoznacznie wrogo do partii rządzącej.
Jarosław Kaczyński mógł się o tym sam dobitnie przekonać, gdy w niedzielę odwiedzał Gniezno. Na wyjeździe z miasta kolumna, w której poruszał się prezes PiS, została obrzucona jajami. Mężczyzna odpowiedzialny za ten czyn został ukarany mandatem w wysokości 100 zł za nieobyczajne zachowanie.
Zdaniem Jana Kanthaka to znaki, że prezesowi partii rządzącej grozi niebezpieczeństwo. Jak bowiem przekonywał w programie "Debata Dnia" w Polsacie, gdyby nie ochrona, już w 2010 roku prezes zostałby zamordowany przez Ryszarda Cybę, który zaatakował siedzibę PiS w Łodzi.
- Gdyby prezes Kaczyński nie miał ochrony, to zostałby zamordowany przez pana Cybę. On sam powiedział, że chciał zastrzelić Jarosława Kaczyńskiego, ale była ochrona, która mu to uniemożliwiła, w związku z czym zamordował działacza partii - wskazywał polityk.
Jarosław Kaczyński i Donald Tusk zagrożeni? Polska polityka pełna nienawiści
Polityk Solidarnej Polski podkreślił, że obecnie atmosfera nie sprzyja spokojowi. O podgrzewanie nastrojów oskarżył Platformę Obywatelską. - Gdyby prezes nie miał ochrony, to tego typu sytuacja mogłaby się powtórzyć, bo w tej chwili jest wywoływana taka atmosfera. Nikt nie wprowadził do przestrzeni publicznej do dyskursu publicznego tyle nienawiści co Platforma Obywatelska, a szczególnie Donald Tusk - mówił Kanthak.
Odpowiadał mu wywołany do tablicy poseł PO, Czesław Mroczek (58 l.), który również był obecny w studiu Polsatu. Ten stwierdził, że to władza zbudowała mechanizm pogardy i szczucia na opozycję. Zapowiedział jednak, że te negatywne emocje skończą się wraz z odejściem Prawa i Sprawiedliwości od władzy.
- Ktoś, kto jest częścią tego mechanizmu pogardy, a teraz ma pretensje do innych, to nawet nie jest śmieszne, to jest żenujące. Jeszcze tylko kilka miesięcy. Cała ta niedobra atmosfera w Polsce skończy się z odejściem PiS od władzy. Wprowadzili nienawiść i podziały, ale to się skończy - odpowiedział poseł Mroczek.
Poniżej galeria, w której możecie zobaczyć, jak prezes PiS szaleńczo pędził do kościoła
Polecany artykuł: