Wałęsa chce pójść na WOJNĘ z "Solidarnością"?

2017-08-29 14:01

We wtorkowej "Rzeczpospolitej" ukazał się obszerny wywiad z Lechem Wałęsa. Po raz kolejny zapewniał w nim, że wszystkie badane przez IPN dokumenty, wskazujące na jego współpracę z SB są sfabrykowane. Obecne działania względem niego to zemsta za zakończenie współpracy z braćmi Kaczyńskimi w latach 90-tych. Najciekawszym wątkiem rozmowy jest jednak zapowiedź Wałęsy o możliwym pójściu na wojnę z obecną "Solidarnością".

Ledwie w poniedziałek były prezydent dostał przedsądowe wezwanie do przeproszenia Piotra Dudy za swoje słowa (wypowiedziane w jednej z audycji radiowych), gdy to stwierdził, że obecny szef "Solidarności" służył w ZOMO. We wtorek w specjalnym oświadczeniu dla PAP pokajał się on, pisząc: - Pomyliłem jednostki, to nie było ZOMO, to była dywizja powietrzno-desantowa i za tą pomyłkę przepraszam. Nie zmienia to faktu, że w czasie stanu wojennego był pan (Piotr Duda) po drugiej stronie barykady niż my, ludzie 'Solidarności' i zamiast być z nami ochraniał pan radio i telewizję.

Co więcej, w gazetowym wywiadzie noblista zapowiedział, że rozważa wytoczenie ciężkich armat przeciwko "Solidarności". Gdy zapytano go, czy wespół z tą organizacją świętować będzie tegoroczne obchody Sierpnia'80 Wałęsa odpowiedział: - Nasze drogi się rozeszły. A po tym, co część działaczy dzisiejszej „Solidarności" o mnie mówi, to dziwne żebym dawał się obrażać i wspólnie składał kwiaty.

Gdy dziennikarz przypomniał, że decyzją wojewody przez najbliższe 3 lata to właśnie "Solidarność" będzie odpowiedzialna za organizację obchodów tego wydarzenia Wałęsa nieoczekiwanie mocno zaatakował: - To 5-procentowa „Solidarność". W dzisiejszej „S" jest 5 proc. prawdziwej „S". To już nie jest ta „S", którą ja budowałem. To nie jest 10-milionowy ruch, a 500-tysięczny związek. A to, co robią, nie ma nic wspólnego z ideałami, za które przelewano krew. Bardzo nie podoba mi się, co robi związek Piotra Dudy. Zastanawiam się, czy nie zbierać podpisów pod odebraniem im nazwy, żeby dalej nie brudzili sztandaru „S".

Swój pomysł były prezydent następnie rozwinął, zapowiadając odważnie ile podpisów chce zebrać i co z nimi zrobić. Jak mówił: - Więcej niż liczy to, co z „Solidarności" zostało, czyli ponad 500 tysięcy. Trzeba zebrać dwa razy tyle podpisów, ile liczy dzisiejsza „Solidarność", żeby odebrać im prawo do posługiwania się sztandarem, który im się nie należy. Niech uważają, bo zbierzemy się i zabierzemy im nazwę.

Zobacz także: Maria Kiszczak wyznaje: Gdyby mój mąż żył, broniłby Wałęsy TYLKO U NAS

Przeczytaj również: Córka Lecha Wałęsy WYZNAJE: Tata jest poniewierany

Polecamy ponadto: KŁOPOTY Wałęsy - IPN prowadzi przeciw niemu postępowanie karne!