Gdy śledczy z IPN pokazali Lechowi Wałęsie dokumenty pochodzące z teczki "TW Bolka" znalezionej w domu generała Kiszczaka, były prezydent zeznał, że żadnego z tych dokumentów nie podpisywał, ani nie napisał. Ale mimo takich zapewnień Wałęsy, prokuratorzy z pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej uznali, że kilkadziesiąt dokumentów z teczki, które pochodziły z lat 70., a dokładnie z okresu między 1970 a 1976, są napisane lub podpisane przez Wałęsę. W tym m.in. zobowiązanie do współpracy z Służbą Bezpieczeństwa, pokwitowania odbioru pieniędzy, czy doniesienia. Postępowanie IPN dotyczy też innych spraw związanych z Wałęsą. Chodzi o to, że były lider Solidarności oświadczył, że nie współpracował z SB, nie pobierał wynagrodzeń za współpracę i nie pisał żadnych donosów.
Jak powiedział dla PAP Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca Prokuratora Generalnego: - 29 czerwca 2017 r. prokurator Głównej Komisji wszczął śledztwo w sprawie złożenia przez Lecha Wałęsę nieprawdziwych zeznań mających służyć za dowód w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku.
Zobacz: Lech Wałęsa o wecie prezydenta: krok we właściwym kierunku [WIDEO NOWA TV]
Sprawdź: Kaczyński pozwał Wałęsę
Czytaj: Wałęsa przyznał się na wizji, że dostał mieszkanie od SB!