Jak zauważył podczas rozmowy Jan Złotorowicz, tej jesieni na popularności coraz bardziej zyskuje hasło “oszczędzajmy energię”. - I będzie zyskiwało - zgodził się dr Jan Czarzasty, wskazując na to, że mamy do czynienia z tzw. czarnym łabędziem.
- “Czarne łabędzie” to nieoczekiwane zjawiska, które dość istotnie wpływają na rzeczywistość. Zarówno w przypadku pandemii, wojny, jak i kryzysu energetycznego, to są wszystko zdarzenia, które miały i mają charakter czynnika przyspieszającego pewne procesy - wyjaśnił.
Jak wskazał ekspert - “w przypadku energetyki i poszukiwania źródeł oszczędności, obecna sytuacja obnażyła problem, który przez poprzednie lata był trochę zamiatany pod dywan”. - Niestety struktura naszej energetyki jest po prostu przestarzała - ocenił.
Należało postawić na zieloną energię, a może po prostu nie zamykać kopalni? Ekspert: Każdy ma trochę racji
- Dokładnie. Eksperci, z którymi rozmawiam często, zwracają uwagę, że my wiele decyzji przespaliśmy - przyznał rację Złotorowicz i zwrócił uwagę na problemy z węglem. - Węgiel jest wciąż bardzo ważnym elementem polskiej gospodarki. W obliczu ograniczeniu dostaw ukraińskiego i rosyjskiego węgla nagle polska gospodarka zaczęła mieć potężne problemy. Jedni mówią, że należało przejść na zieloną energię i to by nas uratowało, a drudzy wskazują, że jakbyśmy nie zamykali kopalń, to byśmy nie mieli problemu z dostępem do węgla… - zwrócił uwagę prowadzący.
- Każdy ma trochę racji - przyznał dr Czarzasty. Zwrócił jednak uwagę, że problemy z energetyką dotykają obecnie nie tylko Polskę. - Nie tylko my, ale również i kraje, które mają efektywniejszą i mniej wrażliwą na deficyt węgla strukturę sektora energetycznego, nie są w pełni bezpieczne - zauważył.
- Proszę zwrócić uwagę na to, że ten ambitny plan przechodzenia na zieloną gospodarkę, to nie jest oczywiście mówione otwartym tekstem, ale widać, że został zawieszony - wskazał. - Mamy pewną sytuację kryzysową. Traktujemy ją jako sytuację przejściową i oby taką się okazała. W związku z tym do łask chwilowo powraca węgiel - dodał.
Europa Zachodnia jest uzależniona od rosyjskiego gazu. “Wszyscy biją się w pierś”
- Polska ma problemy z węglem, podobno nie ma z gazem, ale już na Zachodzie Europy uzależnienie gospodarek od gazu rosyjskiego okazało się być potężny problemem - zwrócił uwagę Jan Złotorowicz.
Ekspert zgodził się z prowadzącym oraz wskazał, że nikt już nie ukrywa, że dotychczasowa polityka Europy Zachodniej doprowadziła do “stanu głębokiego uzależnienia”. - Wszyscy włącznie z Niemcami biją się teraz w piersi, przyznając, że to była błędna polityka - mówił.
- W Polsce od zawsze dominowały głosy, kiedy Niemcy dogadywali się z Rosjanami, “opamiętajcie się, nie można się tak uzależniać od rosyjskiego gazu” - zauważył dziennikarz.
- To prawda. Poza tym chciałbym dodać - to nie jest argument eurosceptyczny - to miało bardzo niewiele wspólnego z solidarnością europejską - podkreślił ekspert.
Czy Putin zniszczy europejski model społeczny? Dr Czarzasty uspokaja
Złotorowicz zapytał ekonomistę również o pewną niepokojącą teorię. - Putin cały czas straszy nas tym dokręcaniem kurka, szczególnie Europę Zachodnią. Zachód jest silnie uzależniony od rosyjskich surowców i to nie tylko kwestia gospodarki, ale i - taką słyszałem tezę - całego zachodnioeuropejskiego modelu społecznego. Dzięki temu, że mamy dostęp do tanich surowców, możemy finansować rozbudowane programy socjalne, możemy przyzwyczajać obywateli do życia na bardzo wysokim poziomie. Jeżeli te surowce przestaną być tak łatwo dostępne i tak tanie, Zachód może mieć problem z utrzymaniem swojego modelu społecznego. Czy rzeczywiście tak jest? - zapytał ekonomistę dziennikarz.
- To jest wybieganie bardzo daleko w przyszłość. Trochę trąci to spekulacją. Druga sprawa jest taka - co miałoby się zmienić? Europejski model społeczny to efektownie brzmiące hasło, ale w rzeczywistości jako taki spójny model, nigdy nie istniał. To raczej były różne europejskie modele społeczne - ocenił dr Czarzasty.
Zmiana czasu nie jest potrzebna? Dr Czarzasty: To nie jest racjonalne
W programie poruszono również kwestię zmiany czasu. Już 30 października będziemy musieli przestawić nasze zegarki z godziny 3:00 na godzinę 2:00, dzięki czemu pośpimy nieco dłużej.
Jan Złotorowicz zauważył na wstępie, że wiele osób bardzo cierpi z powodu zmiany czasu. - Najbardziej dotkliwa - jak wykazują lekarze - jest zmiana czasu letnia, ale przy wszystkich zmianach czasu lekarze odnotowują zwiększenie wizyt na SOR-ze, zwiększenie problemów z krążeniem, ciśnieniem, z zawałami serca. Ludzie cierpią z tego powodu, a z jakichś dziwnych przyczyn ten czas zmieniamy - zauważył dziennikarz.
- Słyszeliśmy od zawsze, że pomaga nam to oszczędzać energię. Czy rzeczywiście tak jest i czy ktokolwiek jeszcze na ten zmianie czasu jeszcze w ogóle zyskuje? - pytał prowadzący swojego gościa.
- Nie ma dowodów na to, że istnieje związek przyczynowy pomiędzy zmianą czasu na zimowy a oszczędnością energii - przyznał wprost dr Jan Czarzasty i dodał, że “nie jest to racjonalne” działanie.