Protest służb mundurowych w Warszawie przeszedł ulicami stolicy w środowe południe. Jak mówi szef Zarządu Głównego NSZZ Policjantów, Rafał Jankowski, miał nadzieję, że uda się uniknąć powtórki z 2018 roku. Niestety, obecna sytuacja w mundurówce jest opłakana. - Myślałem, że służby mundurowe już nigdy nie będą musiały wychodzić na ulice. Myślałem, że nie będzie powtórki z 2018 roku. Niestety, sytuacja nas do tego zmusiła - stwierdził Jankowski.
Albo podwyżka, albo masowe zwolnienia. Protestujący mundurowi nie mają wątpliwości
Główny postulat protestujących, którzy zebrali się przed 12:00 pod Kancelarią Prezesa Rady Ministrów, to wzrost wypłat o około 20 proc., a nie 7,8 proc. jak proponują rządzący. Demonstranci podkreślają, że tak mała waloryzacja płac nie nadgania rozpędzonej inflacji. - Wszyscy wiemy jaka jest inflacja, i to co proponuje rząd, czyli 7,8 proc., to jest nie do przyjęcia. To jest sytuacja, w której szeregi policji i innych służb opuszczą tysiące policjantów - podkreśla szef NSZZ Policjantów.
Udział w proteście brali nie tylko policjanci. Wśród kilku tysięcy protestujących byli także przedstawiciele związków zawodowych innych mundurówek. Wśród nich znaleźć można było strażników więziennych, strażaków, strażników granicznych czy celników. Wszyscy zgodnie mówili o tym, że nie tylko oczekują waloryzacji przynajmniej na poziomie inflacji, ale nie zgadzają się również na przeniesienie waloryzacji płac ze stycznia na marzec.
- Rząd postanowił kupczyć bezpieczeństwem, licytuje się ze służbami. Rząd oszalał, ale już widzi, że się przeliczył, że przegrał, bo nastąpi tragedia - grzmieli na proteście mundurowi.
Protest służb mundurowych w Warszawie. Lepiej szykuj się na utrudnienia w centrum miasta
Do demonstrantów wyszedł minister Maciej Wąsik. Protestujący bezlitośnie go wygwizdali
Do protestujących w ramach załagodzenia nastrojów wyszedł wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik. Jeszcze zawczasu, kiedy zapowiadano akcję protestacyjną polityk mówił, że wierzy w dialog. - Wierzę w odpowiedzialność związkowców, zawsze współpracowaliśmy w sposób otwarty, prowadząc dialog - komentował protest Maciej Wąsik.
Do demonstrantów wyszedł jednak, by odebrać petycję z postulatami protestujących i podjąć z nimi rozmowę. Mundurowi przepuścili polityka, pozwolili wejść na podest i dali mikrofon. - Słyszymy wasze głosy, rozważymy to i spotkamy się ze związkowcami - zapewniał Wąsik. Mówił także, że drzwi jego kancelarii są zawsze otwarte dla związkowców.
- Chociaż postulaty związkowców często są twarde, nie zawsze możemy je spełnić, ale obiecuję państwu jedną rzecz: że zawsze ich wysłuchamy, rozpatrzymy je, i to, co damy radę... - próbował kontynuować wiceszef MSW, ale w tym momencie podniosło się ogromne larum. Związkowcy bezlitośnie wygwizdali Macieja Wąsika, który zmuszony był przerwać wypowiedź.
Część protestujących pozytywnie odebrała gest Macieja Wąsika
Nie wszyscy wśród uczestników protestu byli jednak negatywnie nastawieni do polityka. - To, że pan minister stanął naprzeciw funkcjonariuszy, jest dobrym znakiem, że dialog z rządem, trwa i ktoś chce wysłuchać naszych racji. Byłem wiele razy przed KPRM i nie pamiętam czasów, żeby ktoś do nas wyszedł - mówił cytowany przez Polsat News uczestnik demonstracji.
Poniżej galeria zdjęć z protestu mundurowych