Zatrzymany przez policję około 20-letni mężczyzna wtargnął we wtorek około 15:00 do siedziby Prawa i Sprawiedliwości. Młody człowiek, pochodzący z niedużej miejscowości w województwie mazowieckim, uporczywie domagał się spotkania z Jarosławem Kaczyńskim. - Ja do Kaczyńskiego, on wie o co chodzi - mówił intruz.
Wszedł do siedziby PiS przy Nowogrodzkiej. Młody człowiek groził śmiercią
W trakcie incydentu atmosfera szybko stała się napięta. Mężczyzna, który wtargnął do budynku groził ochroniarzowi śmiercią. Wprost mówił mu, że go zabije. - Jak pan nie otworzy drzwi, to wybiję i pana zabiję - mówił ochroniarzowi. Gdy odpowiedzialny za ochronę funkcjonariusz próbował odwieść intruza od kontrowersyjnego pomysłu, miał usłyszeć krzyk. - Jestem najbardziej poważnym człowiekiem na świecie, a ty zaraz będziesz martwy - grzmiał zatrzymany.
Koniec końców mężczyzna nie przedostał się dalej dzięki interwencji ochroniarza. Szybko doszło do szarpaniny i rękoczynów, ale ta nie trwała długo. Na miejscu bowiem zjawiła się policja, która aresztowała agresora. Wykonane wkrótce po zatrzymaniu testy na obecność narkotyków we krwi wykazały, że intruz faktycznie był po spożyciu substancji psychoaktywnych. Dla pewności pobrano próbkę krwi, aby w laboratorium ją zbadać i wykluczyć wszelkie wątpliwości.
Z siedziby PiS do szpitala psychiatrycznego. Mężczyzna zarzutów jeszcze nie usłyszał
Intruz wciąż jednak nie usłyszał żadnych zarzutów. Jak donosi bowiem "Rzeczpospolita", mężczyznę przewieziono do szpitala psychiatrycznego pod Warszawą. Trafił tam, bo w momencie zatrzymania był wyraźnie pobudzony, a wszelki logiczny kontakt z nim nie był możliwy.
Teraz agresor czeka na przedstawienie mu zarzutów, które usłyszy dopiero po wyrażeniu zgody przez lekarzy odpowiedzialnych za badanie go. - Na chwilę obecną mężczyzna nie usłyszał żadnych zarzutów, ponieważ trwają jego badania w szpitalu. Dopóki lekarze nie wyrażą zgody, nie możemy wykonać z zatrzymanym jakichkolwiek czynności - mówi w rozmowie z dziennikiem prokurator Przemysław Paluch, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ochota.
Dotąd nie wiadomo, co było motywem działania 20-latka. Ten nie ujawnił również, co takiego chciał przekazać Jarosławowi Kaczyńskiemu, a o czym krzyczał ochroniarzowi, który stanął mu na drodze.
Poniżej galeria ujawniająca kulisy spotkań Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami