Tomasz Lis 24 maja w ekspresowym trybie opuścił redakcję Newsweeka, co stało się po wspólnej decyzji z zarządem Ringier Axel Springer Polska (RASP). Szybkie pożegnanie bez wytłumaczenia sprawiło, że wokół sprawy narosło spekulacji odnośnie mobbingu, których oficjalnie nikt z szefostwa redakcji nie potwierdzał. Poszczególni jej dziennikarze, jak Renata Kim (56 l.) donosili jednak o tym, że mobbing w redakcji był faktem.
Newsweek prześwietlony przez Państwową Inspekcję Pracy. Zaskakujące wyniki kontroli
Szczególnie interesujące w tej kwestii są wyniki kontroli PIP przeprowadzonej w ciągu ostatniego miesiąca. 29 czerwca do redakcji weszła trójka osób - dwoje kontrolerów z Okręgowego Inspektoratu Pracy oraz psycholog z Głównego Inspektoratu Pracy. Do 26 lipca przeprowadzali oni kontrolę, którą zakończyli podpisaniem protokołu.
Nie wiadomo, co zostało w nim zapisane, ponieważ złożono wniosek o objęcie tych informacji tajemnicą. "Rzeczpospolita" przekazuje jednak, że udało się dotrzeć do maila, który dostali pracownicy zatrudnieni przez RASP. Z treści wynika, że firma zamierza podjąć kroki wraz ze związkami zawodowymi w celu zwalczania nadużyć w redakcji. Nie do końca wiadomo dlaczego decyduje się na taki krok, skoro sama pisze w mailu do pracowników, że "kontrola potwierdziła prawidłowe działanie procesów i procedur obowiązujących w firmie". To wprost sugeruje, że w redakcji ma być wszystko w porządku.
Mobbing czy nie? Co się działo w redakcji Newsweeka?
Doniesienia o prawidłowościach to oczywiście dobra wiadomość, ale brzmi bardzo dziwnie w kontekście poprzednich informacji. Sprawie mobbingu, jaki miał stosować Tomasz Lis, przyjrzała się szczególnie Wirtualna Polska, która przeprowadziła w sprawie własne śledztwo. Opublikowany pod koniec czerwca artykuł, który oparto o rozmowy z kilkudziesięcioma osobami, jasno wskazywał winę Lisa. Według wszystkich rozmówców WP zachowanie Tomasza Lisa w Newsweeku miało cechy mobbingu.
Poniżej galeria dotycząca monstrualnych podwyżek płac dla polityków
Tymczasem kontrola PIP pokazała coś innego. Kontrolerzy przyjrzeli się nie tylko procedurom w redakcji, ale także konkretnie zachowaniu Tomasza Lisa, jakie wspominali pracownicy. Miała w tym pomóc anonimowa ankieta dla pracowników, do której zaproszono 30 osób. Aż 22 odmówiły jednak udziału, a kolejne 6 nie wskazało nieprawidłowości. Zastrzeżenia do Tomasza Lisa zgłosiły jedynie dwie osoby.