77 rodzajów gadżetów ze swoim logo chce zakupić Kancelaria Premiera, a 18 różnych rodzajów zamierza zakupić Kancelaria Senatu, donosi "Rzeczpospolita". Zakupy obydwu podmiotów kosztować będą podatników w sumie 1 mln zł. Wątpliwości wzbudzają nie tylko przedmioty przetargów i kwoty, ale także celowość takiego wydatku w obliczu wysokiej inflacji i rosnącej w kraju drożyzny.
Mateusz Morawiecki i Tomasz Grodzki kupują swoim kancelariom wypasione gadżety
Bliższe przyjrzenie się zakupom obydwu kancelarii ujawnia szczególnie ciekawe przedmioty, jakie te zamówiły w swoich przetargach. "Rzeczpospolita" zwraca uwagę chociażby na bambusowe głośniki bezprzewodowe, które w liczbie 700 sztuk zamówiła Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.
Natomiast Senat zamówił gadżety raczej standardowe, jeśli chodzi o przedmioty promocyjne sygnowane logiem. Smycze, kubki i długopisy to rzeczy, które świetnie się do promocji nadają. Szczególną uwagę w przypadku zamówienia Senatu zwracają parasole. W przetargu wskazano ich dokładną specyfikację: 500 sztuk parasoli ma opierać się na konstrukcji, w której czasza wspierana jest przez 16 wsporników z włókna szklanego.
Po co zamawianie takich gadżetów? Senator PSL Jan Filip Libicki (51 l.) z PSL wskazuje, że wiele z nich jest rozdawanych. - Rozdajemy je uczestnikom wycieczek, które oprowadzamy po Senacie. Co roku przy okazji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jestem też proszony o jakiś gadżet senacki, który jest następnie wysoko licytowany - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" senator.
Grosz do grosza i będzie milion. A nawet więcej
Zakupy gadżetów trochę będą nas kosztować. Kancelaria Premiera ma wydać około 1 mln złotych na swoje zamówienie. Natomiast Senat przeznaczy około 280 tys. złotych. Oznacza to w sumie, że podatnik za zakupy gadżetów dla obydwu kancelarii zapłaci kwotę w granicach 1,3 mln zł.
Poniżej galeria, w której możecie zobaczyć, jak Jarosławowi Kaczyńskiemu (73 l.) nie wyszedł żart