Tomasz Sekielski nie ucieka od trudnego tematu afery mobbingowej w redakcji Newsweeka, która pozbawić miała stanowiska jego poprzednika. Słynny dziennikarz odniósł się bezpośrednio do postaci Tomasza Lisa, z którym sam współpracował w przeszłości. - Nie zamierzam udawać, że nic się nie stało, że nie pojawiły się publikacje stawiające w bardzo złym świetle mojego poprzednika oraz poniekąd całą redakcję "Newsweeka" - napisał Tomasz Sekielski.
Trudny temat afery wokół Tomasza Lisa. Ważne słowa Tomasza Sekielskiego
- Przychodzę do redakcji w sytuacji trudnej, ale jestem przekonany, że nowe otwarcie jest możliwe i konieczne - zaczął Tomasz Sekielski. Dziennikarz w niedzielnym felietonie zwraca uwagę, że sam w przeszłości pracował z Tomaszem Lisem podczas gdy był związany z TVN. Sekielski przyznał, że Lis miał wpływ na jego warsztat dziennikarski. - Za to jestem mu wdzięczny. Nie będę jednak udawał, że Tomek był moim ulubionym szefem - podkreślił Tomasz Sekielski.
- Jego styl zarządzania redakcją opierał się raczej na używaniu kija niż marchewki. Wybuchy złości, nieustająca presja sprawiały, że nie wszyscy wytrzymywali tę swoistą tresurę - wspomina pracę z Tomaszem Lisem.
"Toksyczna atmosfera" w redakcji. Tomasz Sekielski wysłuchał nowych pracowników
Ze słów Tomasza Sekielskiego wynika, że jedną z pierwszych rzeczy, jaką zrobił po przejęciu stanowiska naczelnego Newsweeka, było wysłuchanie pracowników redakcji. Wiele relacji miało wskazywać na to, że wewnątrz panowała "toksyczna atmosfera".
- W ostatnich dniach od ludzi pracujących w «Newsweeka» usłyszałem wiele historii świadczących o tym, że w redakcji panowała «toksyczna atmosfera» – dokładnie tego słowa używali. Jedni czuli się zastraszani, drudzy mówią o złym traktowaniu i niewłaściwych zachowaniach byłego szefa, ale są i tacy, którzy nie doświadczyli niczego złego ze strony Tomasza Lisa. Każdy przypadek jest inny i tym trudniej pisać o tej sprawie tak, by uniknąć niesprawiedliwych uproszczeń - wskazał Tomasz Sekielski.
- Na szczęście czasy się zmieniają, tyle tylko, że nie zmienił się Tomek. Nadal jako redaktor naczelny zachowywał się jak autokrata, a jego drapieżny styl zarządzania sprawił ból konkretnym osobom - dodał dziennikarz.
Podsumowując felieton Tomasz Sekielski zadeklarował, że jego celem jako nowego naczelnego Newsweeka jest "chęć naprawienia reputacji Newsweeka". - Szczególnie w czasach, gdy wolnych mediów jest coraz mniej - zakończył swój wstępniak naczelny.
Poniżej galeria zdjęć, w której zobaczycie Tomasza Lisa z córką Polą
Afera mobbingowa Tomasza Lisa w Newsweeku. Renata Kim ujawniła prawdę
W sprawie afery mobbingowej w Newsweeku głos zabrała w niedzielę również Renata Kim (56 l.). Jak oświadczyła dziennikarka od lat związana z Newsweekiem, to ona była osobą odpowiedzialną za zawiadomienie działu HR oraz związków zawodowych o ciężkiej sytuacji panującej w redakcji.
- Jestem wdzięczna nowemu naczelnemu za to, że nas wysłuchał i zrozumiał. Teraz mogę już przyznać, że to ja byłam osobą, która zawiadamiała HR i związki zawodowe o sytuacji w Newsweeku - oświadczyła dziennikarka.
Przypomnijmy, że Tomasz Lis 24 maja nagle stracił stanowisko naczelnego Newsweeka. Wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska w trybie natychmiastowym rozwiązało umowę z Lisem po 10 latach sprawowania przez niego funkcji naczelnego redakcji.
Wydarzyło się to publikacji przez Szymona Jadczaka, dziennikarza WP, obszernego materiału dotyczącego nieprawidłowości w redakcji Newsweeka. Później sprawą miała zająć się niezależna komisja powołana przez RASP, która doszła do przykrych wniosków o występowaniu mobbingu w miejscu pracy.
- W ubiegłym roku otrzymaliśmy pismo z opisem negatywnych zachowań, których wobec podwładnych miał się dopuszczać redaktor naczelny "Newsweeka". Jego autorem był jeden z pracowników redakcji. Wydaje się, że to, co opisano w przesłanym do nas piśmie, można nazwać mobbingiem - potwierdził w rozmowie z WP Marcin Terlik, który jest członkiem prezydium komisji zakładowej związku zawodowego Inicjatywa Pracownicza w RASP.
Polecany artykuł: