Szef MON Mariusz Błaszczak wielokrotnie powtarzał, że zamierzeniem obecnego rządu jest, by Wojsko Polskie liczyło 300 tys. żołnierzy, w tym 50 tys. żołnierzy WOT i 250 tys. żołnierzy zawodowych. - Możemy powiedzieć, że dziś w Wojsku Polskim służy 172 tys. żołnierzy, ale nasze ambicje idą dużo dalej - chcemy, by Wojsko Polskie liczyło 300 tys. żołnierzy, w tym 50 tys. żołnierzy WOT i 250 tys. żołnierzy zawodowych - mówił w czerwcu tego roku minister obrony narodowej.
Siemoniak: "Optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa"
Zupełnie inną wizję polskiej armii ma jednak wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak. Zapytany w piątek 20.10 w radiu RMF FM o to, czy nowy koalicyjny rząd także będzie dążył do utworzenia armii liczącej 300 tysięcy żołnierzy, jasno stwierdził: - Nie ma potencjału demograficznego na taką armię. Na razie, odkąd PiS mówi o 300-tysięcznej armii, mamy rekordowe odejścia łatane pośpiesznymi przyjęciami, przyjmowaniem do wojska pracowników cywilnych.
Według polityka KO ten plan "tak naprawdę nigdzie - poza hasłami propagandowymi - nie zafunkcjonował". - Ja nie znam żadnych dokumentów dojścia do tych trzystu tysięcy – powiedział Siemoniak.
- Wielokrotnie mówiłem publicznie, że optymalnym wariantem jest 150-tysięczna armia zawodowa, 30-40 tys. żołnierzy obrony terytorialnej, 20-30 tys. dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej i zbudowanie kilkusettysięcznej rezerwy. To da Polsce właściwe siły do obrony państwa - powiedział Siemoniak.
Rzecznik PiS: "Kuriozalna zapowiedź. Rosja z zadowoleniem przyjmuje takie działania"
Na odpowiedź ministra Błaszczaka nie trzeba było długo czekać. - Zaczyna się. W tej chwili Wojsko Polskie liczy 187 tys. żołnierzy. Słowa Tomasza Siemoniaka oznaczają więc zwolnienia w Siłach Zbrojnych RP, likwidację jednostek i zmniejszenie bezpieczeństwa Polski – skomentował na platformie X Mariusz Błaszczak.
Do słów wiceprzewodniczącego PO odniósł się też poseł PiS Radosław Fogiel. - To chyba kpiny. Silne i liczne wojsko to dzisiaj konieczność. Zwiększyliśmy liczebność armii z ok. 95 tys. do ok. 170 tys. A teraz nagle "nie da się"? Oni są uczuleni na wszystko, co wzmacnia polskie bezpieczeństwo...” – napisał Fogiel na platformie X.
Suchej nitki na Siemoniaku nie zostawił też rzecznik PiS Rafał Bochenek. - Kuriozalna zapowiedź w obliczu niespokojnych czasów w jakich żyjemy, uderzająca w nasze fundamenty bezpieczeństwa i ponowny zwrot w polityce wojskowej. Rosja z całą pewnością z zadowoleniem przyjmuje takie działania - ocenił.
- Wojna na Ukrainie, podejrzane działania Białorusi, wojna w Izraelu, a politycy opozycji zapowiadają rewizję kontraktów zbrojeniowych czy zmniejszenie armii, która już teraz liczy ponad 180 tys. żołnierzy - powiedział. Zdaniem rzecznika PiS, takie działanie jest "wielkim zagrożeniem" dla Polski, przed którym jego ugrupowanie przestrzegało, mówiąc o polityce "likwidacji jednostek wojskowych w latach 2007-2015, niszczeniu polskiego przemysłu zbrojeniowego, a de facto potencjału polskiej armii".
Generał Polko: "Tomasz Siemoniak wystarczająco się skompromitował jako szef MON"
- Pan Tomasz Siemoniak wystarczająco się skompromitował jako szef MON; liczyłem, że nie będzie powrotu do zwijania armii - mówił w sobotę były dowódca GROM gen. Roman Polko. Dodał, że na opozycji są inne kompetentne osoby do kierowania resortem obrony.
Były dowódca GROM zaznaczył, że miał nadzieję, że polityka związana z budowaniem zdolności Polski do obrony i modernizacją armii będzie wspólnym kierunkiem, niezależnie od tego, kto będzie rządził krajem. - Liczyłem, że nie będzie powrotu do zwijania armii, co miało miejsce wtedy, kiedy ministrem był Siemoniak czy (Bogdan) Klich - dodał.
- Przede wszystkim mam nadzieję, że ktoś tak niekompetentny jak pan Siemoniak nie będzie się już zajmował Ministerstwem Obrony Narodowej, bo wystarczająco skompromitował się w 2011 roku. Przejmując resort obrony, zanim jeszcze dotarł do swojej siedziby, to już rozwiązał 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego mówiąc, że tzw. VIP-y będą bezpieczniejsze latając pasażerskimi samolotami LOT-u, bo to mniej więcej w tym kierunku zmierzało. Zwolnił wtedy kilkunastu oficerów sił powietrznych, także nie rozeznał się w sytuacji i podejmował decyzje, które były złe - ocenił.