We wtorek 15 listopada w Przewodowie doszło do wybuchu. Wstępna analiza ekspertów wskazuje na to, że na teren Polski spadła rakieta ukraińskiej obrony powietrznej. Ku tej wersji skłaniają się nie tylko nasi eksperci, ale i wszystkie kraje NATO.
Inne stanowisko przedstawia z kolei Ukraina. Prezydent tego państwa Wołodymyr Zełenski początkowo zapewniał, że jest pewien, że eksplozję na terenie Polski spowodowała rosyjska rakieta. Później polityk jednak zmienił nieco zdanie i oficjalnie przyznał, że podobnie jak wszyscy inni, nie ma pewności, co się stało w Przewodowie.
Jak wybuch w Przewodowie wpłynie na relacje Ukrainy z Polską i NATO? Robert Pszczel komentuje
Robert Pszczel był pytany o to, czy sytuacja w Przewodowie skomplikuje stosunki Ukrainy z Polską oraz innymi krajami NATO. - Czy to jest wydarzenie, które może coś zmienić, może nie na froncie, ale w relacjach, które również są niezwykle ważne? - zapytała Kamila Biedrzycka.
Dyplomata przyznał, że jest to ważne pytanie, wymagające rozwinięcia wielu wątków. Jego zdaniem sytuacja w Przewodowie nie powinna znacząco wpłynąć na stosunki Ukrainy z sojusznikami. - Wydaje mi się, że nie ma żadnych powodów, nie jest to też w niczyim interesie, a szczególnie Ukrainy, aby miało dojść do jakiegokolwiek pogorszenia, jakiegoś poważnego zgrzytu - stwierdził.
- Nikt w żaden sposób nie obarcza winą za tę sytuację strony ukraińskiej. Czy to był pocisk w ramach obrony przeciwlotniczej, której Ukraina używała do obrony swojego terytorium, który po prostu spadł niechcący na terytorium Polski, czy to była rakieta rosyjska, która została strącona, ale upadła - to nie jest wina Ukrainy. Odpowiedzialność ponosi Rosja - podkreślił.
Zdaniem Pszczela Ukraina, jeśli rzeczywiście ma jakieś dowody potwierdzające jej tezę, powinna je już do tej pory przedstawić. Jednocześnie dyplomata uznał dopuszczenie ukraińskich specjalistów do dochodzenia za dobry krok.