Piotr Kuczyński: Zachodowi sankcje się nie opłacą

2014-03-07 3:00

Ekonomista ocenia reakcje na zachowanie Putina na Ukrainie.

"Super Express": - Zachód grozi wprowadzeniem sankcji gospodarczych wobec Rosji. Dojdzie do nich czy pogadają i machną ręką?

Piotr Kuczyński: - Nie dojdzie do sankcji.

- Dlaczego?

- Zachód uważa, że mu się to nie opłaca i nie będzie skuteczne. 8 procent eksportu Niemiec idzie do Rosji. Czy oni to zaryzykują? Oczywiście, że nie. Gdyby coś się z tym stało, musieliby zapomnieć o reformie systemu emerytalnego, sprawach socjalnych. Czy Niemcy przestaną importować gaz i ropę za kwoty rzędu 40 mld euro rocznie? Oczywiście, że nie. Francuzi eksportują broń do Rosji. Nie zrezygnują z tego. Wielka Brytania ma potężne powiązania finansowe z Rosją przez City. I tak możemy kraj po kraju.

Patrz: Wiktor Świetlik dla SE: Dajcie Nobla Putinowi

- Zachód sprzeda Krym Rosji w zamian za spokój gospodarczy?

- Tak bym tego nie ujął, bo Zachód wyasygnuje dość spore pieniądze, które pomogą utrzymać Ukrainę i przeprowadzić tam pewne zmiany. To nie będzie też sprzedaż za spokój, bo Zachód przez jakiś czas będzie zapewne Ukrainę utrzymywał.

- Wykluczenie z G8 jest możliwe?

- To akurat tak, bo to tylko prestiż, i podejrzewam, że Rosjanie wkalkulowali to w koszta. Jest jednak coś, co nie byłoby oficjalne ani legalne, ale by działało...

- Czyli?

- Zerknąłem, jak szybko spada cena ropy. I pomyślałem, że kilku sprawnych graczy mogłoby spowodować, że cena ropy spadłaby jeszcze bardziej. I to by Putina bardzo zabolało. Takie interwencje na rynku walutowym są karane, w USA nawet 20 latami więzienia. No, ale... nie wykluczam, że ktoś mógłby się z kimś dogadać.

- Zachód nie chce oficjalnych sankcji. Widziałem jednak sugestię, że Światowa Organizacja Handlu zacznie od Rosji egzekwować rzeczy, na które przymykała oko.

- To jest realne. Rosja może zapłacić w dłuższej perspektywie. Co więcej, Putin musiał wiedzieć, że to akurat będzie cena dość realna. Dlatego uważam, że dla niego sprawy gospodarcze są drugoplanowe. Niestety, jego interesują kwestie ideologiczne, symboliczne.

- To był też zarzut wielu jego doradców ekonomicznych. Dość szybko od niego odchodzili zrażeni tym, że jego zadowala Rosja wisząca na dwóch surowcach, bez normalnej gospodarki.

- Właśnie. Gdyby Putin kierował się kwestiami gospodarczymi, to na Krym by nie wkroczył. Przychylam się do tych ekspertów, którzy uważają, że Ukraina jest Rosji potrzebna nie jako część kraju, ale jako państwo jej przyjazne. Tymczasem poczynania Putina idą w zupełnie innym kierunku.

Zobacz: Przemysław Żurawski vel Grajewski: Niemcy sugerują nagradzanie Rosji i Putina za agresję

- W wywiadzie Putin wymienił Polskę i Litwę jako kraje, które szkoliły buntowników z Majdanu. To zazwyczaj bywa zapowiedzią jakichś działań przeciwko krajom, które obrał za cel. Obłoży nas jakimiś sankcjami? Nie jesteśmy aż tak istotni dla Rosji gospodarczo jak Niemcy czy USA, więc to będzie wygodne, bo tanie...

- Kiedy wymienił Polskę, to lekko zbystrzałem, bo nie było to zapewne rzucone ot tak sobie. Nie jestem jednak pewien, czy zapłacimy za naszą aktywność polityczną. Jeżeli Polska nie będzie teraz za bardzo wychodziła przed szereg UE, będzie stosowała te same kroki co Unia i NATO, to zapewne niespecjalnie zapłacimy. Pytanie jednak, czy MFW będzie umiał zastosować wobec Ukrainy inne metody niż te, które stosuje zazwyczaj. Jeżeli nie, to za chwilę będzie tam bunt i sama wpadnie Putinowi do koszyczka. Bardziej skomplikowane jest to, co Polsce na Ukrainie się opłaci. Stowarzyszenie Kijowa z Unią może równie dobrze wyprzeć z Ukrainy polskie firmy na rzecz zachodnich koncernów. Mogą ją stracić jako pomost do Rosji, bo zmienią się umowy z Moskwą. Wcale nie musi być tak różowo, choć na razie obraz jest jeszcze zamglony.