Jak mówi Marcin (imię zmienione - red.), pracownik jednej z zewnętrznych firm obsługujących kilka niedawnych spotkań Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami, “na wiecach (PiS-u -red.) pojawia się jedynie ‘twardy elektorat’, czyli wyborcy, których do niczego przekonywać już nie trzeba”. - Jak się szepce w kuluarach, cała ta kampania polega na tym, żeby "zabetonować ten beton". A prezesa trzyma się w "szklanej bańce" - mówił w rozmowie z Onetem.
- Uczestnicy wieców pytani, za co kochają prezesa, nie mają wątpliwości. Pamiętam jedną panią, która wyrecytowała: "Za to, że jest prawdziwy, szczery, że nazywa rzeczy po imieniu, że dba o Polskę i Polaków, że jest prawdziwym patriotą, który broni naszych interesów. I bardzo mu współczuję, że musi się mierzyć z taką nienawiścią. To podłe, niezrozumiałe" - opowiadał Marcin.
Kaczyńskiego chronioną byli żołnierze GROM. “Jest trzymany w bańce”
Na spotkania z Kaczyńskim przychodzą jednak nie tylko jego wyborcy. Takie wydarzenia przyciągają często również przeciwników, którzy głośno protestują przed budynkami, w których są organizowane wiece. Na wejście do środka nie mają co liczyć - aby wysłuchać prezesa na żywo, trzeba być na specjalnej liście.
Po spotkaniach z Kaczyńskimi nieraz dochodzi do ostrych spięć pomiędzy uczestnikami wieców a demonstrującymi. - Różne tam lecą inwektywy i często słychać: "Pani nie jest Polką, pan nic nie rozumie" w stronę tych, którzy wymachują transparentem z napisem "Będziesz siedział". Emocje są ogromne po obu stronach. Nie ma tu miejsca na rzeczową rozmowę - tłumaczył Marcin. Jego zdaniem pod miejsca spotkań z prezesem zwykle nie przychodzi jednak wiele protestujących. Polityk nie ma z nimi także kontaktu.
- Zawsze jest wyprowadzany z sali tylnym albo bocznym wyjściem, czasem dla zmyłki wsadzają go nawet do innego samochodu. No i zawsze towarzyszą mu ochroniarze, byli żołnierze jednostki "GROM"- tłumaczył rozmówca Onetu i podkreślił, że “Kaczyński trzymany jest w bańce”. - Nie wiem, czy to się dzieje na jego życzenie, czy też ktoś tak zarządził, że szef ma widzieć tylko to, co chce widzieć - dodał.
Organizatorzy spotkań z Kaczyńskim nie patrzą na ceny. “Rozdaje się wszystko w ilościach hurtowych”
Jak się okazuje, sympatycy Kaczyńskiego zostają obficie nagradzani za udział w wiecu. Jak mówił Marcin, na takich spotkaniach rozdaje się setki książek, nieraz kilkusetstronicowych tomów. Tradycyjnie są także ulotki i biało-czerwone chorągiewki.
- Zastanawiam się, ile musiało kosztować wydrukowanie tego wszystkiego. Tutaj rozdaje się wszystko w ilościach hurtowych. Ulotek zeszło kilkanaście tysięcy egzemplarzy. Było w nich coś tam o sukcesach rządu, jakaś typowa partyjna propaganda - opowiadał Marcin.
Według rozmówcy Onetu organizatorzy spotkań z Kaczyńskim nie przywiązują większej uwagi do kosztów, jakie ponosi partia. Jak mówił Marcin, przed wiecami powstaje specjalna scenografia oraz sprawdza się wykładzinę - powinna być szara i droga. Poza tym załatwia się jak najlepsze nagłośnienie, projektory i wizualizacje. Ważnym punktem spotkań z Kaczyńskimi jest także jakiś “element polskości” np. kapela góralska, czy koło gospodyń wiejskich, które częstuje ciastem.
- Tu nikt nie liczy się z kosztami, wszystko bierze się "na fakturę". Organizatorzy śpią w najlepszych hotelach, chodzą na wystawne kolacje na koszt partii. Rachunki za taki jeden posiłek wynoszą nawet kilka tysięcy. Co ciekawe, spotkań z wyborcami jest ostatnio coraz więcej. Jeszcze niedawno jeździliśmy w Polskę raz na dwa tygodnie, teraz organizuje się takie wyjazdy raz na tydzień. Na liście mamy wszystkie 96 okręgów wyborczych. Coraz większa jest też ochrona policji, zaangażowanie służb publicznych - mówił. Wskazał również, że przy organizacji wieców pracuje “bardzo wiele osób” za “bardzo duże pieniądze”.
Technicy zadowoleni, “partyjni” nerwowi. “Zdają sobie sprawę, że to wszystko prawdopodobnie niedługo się skończy”
Pracujący przy organizacji wieców z Kaczyńskim technicy są zdaniem Marcina zadowoleni. Po prostu wykonują swoje obowiązki i korzystają z dobrych warunków - “jest jedzenie, dobre relacje i zero presji”. Gorsze nastroje panują natomiast wśród “partyjnych”. Mają oni sobie podobno zdawać sprawę z tego, że “prezes nie jest w najlepszej formie” i są nerwowi.
Zdaniem Marcina “wśród młodych działaczy panuje silne przeświadczenie, że trzeba korzystać z obecnej sytuacji, ile się da i dopóki można”. - Oni zdają sobie sprawę, że to wszystko prawdopodobnie niedługo się skończy. Trzeba po prostu jak najlepiej się ustawić, to jest ich filozofia. Chodzi o pozycję, o władzę, o pieniądze. Ale kto przyzna to głośno? Nikt. A prezesa trzyma się w "szklanej bańce" - czytamy w artykule.
Z tego powodu na spotkaniach z Kaczyńskim ma być obecny jedynie “twardy elektorat”. Marcin zdradził, że w kuluarach szepce się, że cała ta kampania ma na celu po prostu “zabetonować ten beton”. - Wątpię, żeby sam Kaczyński wierzył w to, że może kogokolwiek przekonać do siebie. Nie o to zresztą tu chodzi - mówił.
Rozmówca Onetu wskazał, że średnia wieku uczestników wieców to ok. 50 lat. Przychodzą zarówno biedni emeryci, jak i osoby, po których widać, że nie narzekają na brak pieniędzy. Dostanie się na spotkanie nie jednak proste. Ci, którzy chcą zobaczyć prezesa na żywo, muszą zapisać się wcześniej na specjalną listę np. w domu kultury, w kościele, w siedzibie partii. Następnie zainteresowani spotkaniem są sprawdzanie pod względem “poprawności politycznej”.
- Tu nie ma miejsca na polemikę, wymianę zdań. Tu mówi się to, co prezes chce usłyszeć, zadaje takie pytania, na które on chce odpowiedzieć. To jest taki poklask klakierów - mówił Marcin.
Polecany artykuł: