Mecenas Roman Giertych

i

Autor: fot. PAP/Radek Pietruszka

Elektorat opozycji przełknie Giertycha?

Giertych idzie z list PO, ale nie został nagle liberałem - komentuje Tomasz Walczak

2023-08-28 13:17

Roman Giertych jednak wystartuje w wyborach parlamentarnych - zapowiedział w weekend Donald Tusk. Ma być kontrkandydatem Jarosława Kaczyńskiego w świętokrzyskim. Czy niechciany przez resztę opozycji w Senacie, nielubiany wśród liberałów i lewicowców, pogardzany przez prawicę mecenas i był ulubieniec Rydzyka zmienił się i zasługuje na wyborczą szansę? A może w decydującym momencie kampanii okaże się obciążeniem dla Platformy Obywatelskiej? Wielki powrót Romana Giertycha do polityki komentuje dziennikarz "Super Expressu" Tomasz Walczak.

Giertych - ikona wolności

Chodził, prosił, groził wyborczym puczem i w końcu się doprosił – Roman Giertych ma jednak wystartować w wyborach parlamentarnych. Sam wcześniej przymierzał się do startu do Senatu, ale nie przeszedł przez negocjacyjne sito „paktu senackiego”. Szansę na powrót do polityki chce mu dać Donald Tusk i zrobić z niego bicz na Jarosława Kaczyńskiego, wystawiając go w tym samym okręgu, z którego startować ma prezes PiS.

Zdaniem polityków PO i części radykalnych jej zwolenników, Tusk dokonał genialnego ruchu. Gambit Giertycha ma sprawić, że Kaczyńskiemu pójdzie w pięty, bo ten mecenasa Romana nie darzy, mówiąc delikatnie, zbyt wielką estymą. Problem polega jednak na tym, że Giertych nie budzi też zbyt wielu ciepłych uczuć w liberalno-lewicowym elektoracie, o którego poparcie walczy PO.

Zbyt wielu pamięta Giertycha jako narodowo-katolickiego zamordystę, przeciwnika UE czy homofoba i jakoś słabo wyobraża go sobie na listach obozu politycznego, który dumnie wymachuje sztandarem wolności i demokracji. Politycy PO zachowują urzędowy entuzjazm i przekonują, że Giertych A.D. 2023 to nie Giertych A.D. 2006, kiedy był wicepremierem rządu PiS i liderem radykalno-prawicowej Ligii Polskich Rodzin. Jednak w przemianę z narodowca w ikonę liberalizmu uwierzyć równie trudno jak w przemianę Ziobry w dobrego prawnika i charyzmatycznego polityka. Takie cuda się po prostu nie zdarzają.

Jak mówią naukowcy badający przekonania polityczne, by ktoś je zmienił, najpierw musiałby wyobrazić sobie alternatywną wersję siebie. A Giertych od lat kocha siebie takiego, jakim jest. Co jakiś czas dostarcza zresztą swoimi wypowiedziami dowodów, że pozostał tym samym endekiem, którego wielu ze środowiska platformianych liberałów tak lata temu krytykowało. Start Giertycha nie jest więc policzkiem dla Kaczyńskiego, ale dla wszystkich liberalnych i lewicowych wyborców PO, którzy nie znają pojęcia polityki za wszelką cenę.

Zresztą funkcjonuje też interpretacja, że oto Giertych ma być lepem na konserwatywnego wyborcę, ale jego wiarygodność w tym środowisku jest podobna do wiarygodność wśród elektoratu lewicowo-liberalnego – czyli niezbyt imponująca. Trudno więc oczekiwać, by poszerzył bazę wyborczą PO.

Polityczny sens startu Giertycha z poparciem Platformy wydaje się więc niewielki i jedyną przyczyną, że ma w ogóle miejsce – wbrew niesmakowi, który budzi – jest koleżeńska przysługa Tuska: skoro jego kumpel tak marzy o powrocie do polityki, niech spróbuje.

P. SZEFERNAKER: NIE BOIMY SIĘ TUSKA, TYLKO REALIZUJEMY SWOJĄ STRATEGIĘ