Pod koniec marca Zbigniew Ziobro w Polsat News wyjawił, że zdecydował się na leczenie poza granicami kraju (w Brukseli) z powodu hejtu, jaki do niego dotarł podczas pobytu w szpitalu. - Ponieważ nie chciałem, żeby lekarze, którzy mnie leczyli byli zastraszani, dlatego podjąłem decyzję o operacji za granicą, by stworzyć komfort lekarzom i sobie - mówił wówczas. Jak się okazuje, sytuacja była dużo bardziej wstrząsająca! W wywiadzie dla tygodnia "Sieci" tłumaczył, że pierwotnie operacja miała być przeprowadzona w Lublinie lub Zakopanem. - Ale potem uznałem, że dalej muszę leczyć się za granicą - przyznał otwarcie.
Decydujący wpływ na tę decyzję miała rozmowa ze zmarłą na początku marca prof. Elżbietą Starosławską (WIĘCEJ: Nie żyje lekarka, która ratowała Ziobrę). - Przyszła do mnie przerażona, mówiąc, iż dostaje e-maile z groźbami, nie tylko wobec niej, lecz także całego szpitala. Ta wspaniała lekarka, onkolog, nigdy wcześniej nie spotkała się z niczym takim, to było dla niej szokiem - zdradził były minister sprawiedliwości.
Sprawdź: Szczegóły operacji Ziobry. Nikt o tym nie wiedział
- Poczułem dużą przykrość, że przeze mnie ma takie nieprzyjemności, a było tego więcej. Uznałem, że nie mogę narażać lekarzy i szpitali na takie szykany (...) Zdecydowałem się na operację za granicą, którą opłaciłem z własnych oszczędności. Był to zwykły szpital, nie żadna, jak niektórzy sugerują, ekskluzywna klinika - tłumaczył.
Zobacz, jak wyglądało przeszukanie domu Zbigniewa Ziobry w galerii poniżej