Gdy w środę w Rzeszowie Wołodymyr Zełenski wsiadał do wojskowego samolotu, który zabrał go do Stanów Zjednoczonych, z pewnością czuł powagę chwili. Miał jednak zdecydowanie mniej czasu, by nad nią rozmyślać, niż Winston Churchill, który w podróż do USA udał się w grudniu 1941 roku. Pancernik "Duke of York" z brytyjskim premierem na pokładzie do Stanów płynął 10 dni, a Zełenski leciał kilka godzin.
Wołodymyr Zełenski jak Winston Churchill i Lech Wałęsa. Wielcy przywódcy wizytują USA
Lech Wałęsa, gdy w 1989 roku w listopadzie z mównicy w Kapitolu zaczynał od słów "my, naród" (ang. "we, the people"), odnosił się bezpośrednio do pierwszych słów amerykańskiej konstytucji. Zyskał tym ogromny aplauz. Jednak przyjechał do USA nie tylko, by oczarować Amerykanów swoją mową, ale także, by potwierdzić, że siła wolności i demokracja przezwyciężyły bezwzględny reżim.
Po takie właśnie wsparcie od wolnego świata płynął do Waszyngtonu Winston Chruchill w 1941 roku. I choć sytuacja wówczas nie była sprzyjająca na froncie II Wojny Światowej, to przekonanie o zwycięstwie wolnego świata było bardzo silne. Równie silne przekonanie o potędze Zachodu ma Ukraina i jej przywódca, Wołodymyr Zełenski.
Prezydent z Kijowa przyleciał do USA trochę właśnie jak Wałęsa, a trochę jak Churchill. Z jednej strony pokazał, jak wiele zdziałać można dzięki wsparciu wolnego świata, jak Wałęsa, z drugiej zaś prosił o wielkie zaangażowanie w walce przeciwko bestialskiej tyranii, jak Churchill.
Prezydent Ukrainy poszedł w ślady poprzedników. Związki Europy z USA najsilniejsze od lat
Wizyta Wołodymyra Zełenskiego w USA to nie tylko nowe umowy dotyczące pomocy wojskowej i finansowej, czy symbole wsparcia i jedności. To także potwierdzenie silnych związków, jakie od wielu lat mają Stany Zjednoczone z Europą. Zamorskie mocarstwo od lat wspiera wolnych Europejczyków w walce z tyranami i nie ustępuje w tym starciu na krok.
I choć przybycie Wołodymyra Zełenskiego do Waszyngtonu to masa odniesień, pięknych obrazków i uśmiechów, to nie zapominajmy, co było przyczyną każdej z nich. Za każdym przybyciem przywódcy do USA - czy to Churchill, Wałęsa czy Zełenski - stał wielki, mroczny i zły przeciwnik, który dybał na wolność i życie Europejczyków. Oby obecny konflikt był cezurą dla istnienia podobnych reżimów i wojen w przyszłości.
Poniżej galeria, w której zobaczycie zdjęcia z trzech wspomnianych w artykule wizyt w USA
Polecany artykuł: