Żarty ze Smoleńska. Krystyna Łuczak-Surówka dziękuje Stuhrowi

2017-06-13 12:16

Ostatnio aktor Maciej Stuhr odniósł się do swoich żartów na temat Smoleńska, które wygłosił w zeszłym roku na gali rozdania Orłów. Napisał, że tamte żarty, to nie były wcale żarty z katastrofy, a za ofiary tej strasznej tragedii modli się i chyli nad nimi czoła. W związku z tym list do Stuhra postanowiła napisać wdowa po funkcjonariuszu BOR, który zginął 10 kwietnia, Krystyna Łuczak-Surówka. Co napisała wdowa?

Łuczak-Surówka już w zeszłym roku reagowała na wszelkie sprawy związane z katastrofą smoleńską i planowanymi ekshumacjami. Teraz znów zabrała głos w sprawie, odnosząc się do wpisu Macieja Stuhra. Aktor opublikował na Facebooku post: - Czy naprawdę myślicie Państwo, że stroiłem sobie żarty z ofiar katastrofy? Otóż muszę Was rozczarować : NIE! Chylę nad nimi głowę i modlę się za nich do Pana Boga. Mój żart został wymierzony w tych wszystkich, z ministrem Macierewiczem i posłem Kaczyńskim na czele, którzy od siedmiu lat, niemal codziennie, gwałcą pamięć tych ofiar opowiadając o sztucznej mgle, ofiarach które przeżyły katastrofę, strzałach, trotylu, płonących samolotach w locie, czy wybuchach termobarycznych. Tupolew - Smoleńsk - Smoleńsk - Tupolew i tak w kółko, byle tylko zbijać polityczny kapitał - wyjaśniał Stuhr. Przypomnijmy, że w czasie zeszłorocznego wystąpienia aktor mówił o "aktorach drugiego sortu", "artystach wyklętych" i o tym, że widzowie mają "tu polew".

Zobacz: Stuhr ŻARTUJE z wypadku Dudy i Smoleńska na gali Orły 2016 [WIDEO]

Jego słowa skomentowała wdowa po funkcjonariuszu Biura Ochrony Rządu. Napisała, że dziękuje aktorowi: - Ponad rok temu poparłam wypowiedź Macieja Stuhra pełną ironii i rozżalenia z tego jak używana jest katastrofa smoleńska. (...) Wybaczcie mi moją szczerość - słabość i siłę zarazem - ale ostatni rok i przymus ekshumacji zabiera moje zdrowie i nerwy a brak zrozumienia powoduje, że chce mi się już krzyczeć. Lata znosiłam spokojnie, ale już nie daje rady. Tyle lat... i nie wie nikt a naród wciąż rządny krwi... (...) Panie Macieju. Pozwolę sobie po raz drugi podziękować Panu za odwagę mówienia tego, co Pan myśli oraz za to, że nie myli uśmiechu ze śmiechem, ironii z obrazą ani myślenia z czynnościami mózgu.

Kobieta napisała też, że nie jest "wdową smoleńską", napisała kim jest: - To ta, której politycy i naród (bo to przecież katastrofa narodowa a nie nas bliskich) od lat odmawiają prawa do spokoju a teraz jeszcze skazują na walkę o godność i spokój ciała męża. To ta, która musi znosić latami z pokorą polityczne, medialne i społecznie wykorzystywanie katastrofy. To ta, która nad grobem męża nigdy nie ma spokoju, w związku z czym brak jej sił by tam chodzić. To ta, która nie godzi się na ekshumacje i od niemal roku podupada na zdrowiu, bo nie może przestać myśleć o ponownym pogrzebie i jak to przeżyje? - umieściła w Internecie poruszający wpis. I dodała: - Nie jestem waszą "smoleńską wdową". Kiedyś byłam czyjąś żoną a dziś jestem kobietą, która żyje i daje żyć innym.