Przypomnijmy, że do zatrzymania Kamińskiego i Wąsika doszło w Pałacu Prezydenckim we wtorek wieczorem. Tego samego dnia obaj pojawili się tam przed południem, by wziąć udział w uroczystości mianowania nowych doradców prezydenta, a swoich dawnych współpracowników. Około godziny 15:00 wyszli do dziennikarzy i przekazali, że: - Do naszych domów wkroczyli policjanci, gdy udawaliśmy się na spotkanie z panem prezydentem. Odnosimy wrażenie, że chciano uniemożliwić nam spotkanie z prezydentem. Jesteśmy, nie ukrywamy się. Wiemy, że w okolicy Kancelarii Prezydenta gromadzone są siły policji.
W czasie, gdy prezydent Andrzej Duda przebywał w Belwederze na spotkaniu z przedstawicielką białoruskiej opozycji, Swiatłaną Cichanouską, do pałacu wkroczyli policjanci i zatrzymali Wąsika i Kamińskiego. Jak później relacjonowała w wywiadzie dla telewizji Republika szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych: - Kiedy pan prezydent został poinformowany o tym, co dzieje się w Pałacu, chciał natychmiast wracać, a wyjazd z Belwederu został zastawiony autobusem komunikacji miejskiej. Koniec końców Wąsik i Kamiński trafili za kratki, najpierw aresztu na warszawskim Grochowie, a następnie zostali rozdzieleni i zawiezieni do Starych Przytuł i Radomia. Tam przebywają do dziś. W czwartek (11 stycznia) w Warszawie odbył się "Protest Wolnych Polaków" w czasie którego ludzie wraz z politykami PiS na czele manifestowali poparcie dla Kamińskiego i Wąsika.
Szokujące kulisy pobytu Wąsika i Kamińskiego w Pałacu Prezydenckim. Przygotowano im pokoje i dano numer wprost do kuchni
Teraz "Gazeta Wyborcza" dotarła do nowych kulisów zatrzymania obu polityków. Okazuje się, że mieli oni w Pałacu Prezydenckim spędzić czas aż do wspomnianego czwartku i protestu.
Jak donosi "GW" po oświadczeniu dla mediów, które na dziedzińcu pałacu wygłosili Wąsik i Kamiński, po ich powrocie do budynku, jak czytamy: - Administracja dostała polecenie, by w apartamencie prezydenckim na III piętrze przygotować pokoje dla gości. Jednocześnie do pałacu dostarczono ich walizki z prywatnymi rzeczami. Kamiński z Wąsikiem poszli na górę. Dostali m.in. numer telefonu do obsługi kuchennej, by sami mogli zamawiać sobie jedzenie i napoje. Wśród urzędników poszła informacja, że będą tam mieszkać co najmniej do czwartku i wyjdą dopiero na demonstrację zapowiadaną przez PiS.
Duda miał się wahać, czy opuszczać pałac, ale musiał to zrobić ze względu na planowane spotkanie. Pod jego nieobecność do Pałacu Prezydenckiego przyjechało 14 umundurowanych policjantów. Tak jak wcześniej ustalił "Super Express" faktycznie polityków wyprowadzono w kajdankach. - W drzwiach gabinetu doszło do zamieszania, bo od sekretariatu gabinet oddzielają podwójne drzwi. Wychodzący z Kamińskim policjanci otworzyli jedne drzwi, ale zapomnieli o kolejnych. Zatrzymany i prowadzący go funkcjonariusze uderzyli w przeszkodę. Gdy już wyszli, jedna z sekretarek zaczęła głośno płakać - podaje "Gazeta Wyborcza".
NIŻEJ W GALERII ZOBACZYCIE, JAK WYGLĄDA PAŁAC PREZYDENCKI W ŚRODKU