We wtorek (9 stycznia) policja zatrzymała polityków PiS, byłych szefów CBA Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, którzy przebywali wówczas w Pałacu Prezydenckim. Politycy zostali skazani 20 grudnia ub.r. prawomocnym wyrokiem na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową. Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek został zapytany, czy prawdą jest, że Maciej Wąsik i Mariusz Kamiński zostali zatrzymani i skuci w kajdanki w jego gabinecie. - Tak, to się wydarzyło w moim gabinecie. Ja byłem wtedy w Watykanie, służbowy wyjazd. Niestety nie było mnie w tym momencie, w ogóle nie było mnie w tym dniu w Pałacu. Przyjechałem dopiero wieczorem - powiedział prezydencki minister na antenie Polsat News.
Na pytanie, jak to zatrzymanie wyglądało z perspektywy urzędników Pałacu Prezydenckiego, Mastalerek odparł: - Z tego, co mi opowiadano to wyglądało to, jak taki wyraz frustracji nieudaną akcją z rana i tą nieudolnością polskiej policji. (...) I to, co zrobiono w Pałacu Prezydenckim wyglądało - z perspektywy osób, które tam były - jako wyraz frustracji za nieudolność, za to, że policji nie udało się przed godziną 11.00 zatrzymać posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - powiedział Mastalerek.
Jego zdaniem, zachowanie policjantów wobec Wąsika i Kamińskiego doprowadziło do płaczu panie pracujące w Pałacu. - Policjanci uderzyli w futrynę Mariuszem Kamińskim, a to jest filigranowy człowiek. Jeżeli ktoś wylewa frustrację i doprowadza do płaczu kobiety, powinien przeprosić. Dopytywany, czy było to świadome zachowanie, czy przypadek, Mastalerek powiedział: - Mnie to opowiadano, i wiem o tym, dlatego że prezydent mówił o brutalnym zachowaniu. (...) Jeżeli przychodzi się do Pałacu Prezydenckiego to (wymaga) minimum po prostu kultury i jakiegoś zachowania - ocenił Marcin Mastalerek.
CZYTAJ TEŻ: Tak Duda miał zareagować na wieść o zatrzymaniu Wąsika i Kamińskiego. Aż nas zamurowało na te wieści!