Warzecha: Oddajcie nam dawną szkołę!

A więc, że wróci systematyczna, pamięciowa nauka podstaw w różnych dziedzinach, bo bez tej wiedzy nie wiadomo nawet, czego szukać w internecie. Że w miejsce idiotycznych testów pojawią się ponownie wypracowania, pytania otwarte, rozprawki, swobodne odpytywanie. Że program nauczania historii zostanie przywrócony do sensownej postaci, jaką miał kiedyś, z normalną chronologią i dziejami Polski pokazanymi na tle dziejów świata. Że do szkół średnich wróci choćby w minimalnym wymiarze obowiązkowa łacina, której każdy kulturalny człowiek powinien liznąć choćby w podstawowym stopniu. Że w pierwszych klasach szkoły podstawowej zerwiemy z absurdem ujednoliconego "darmowego" podręcznika, najeżonego błędami, bzdurami i uproszczeniami. Nic z tego.

Jest dużo patriotycznego sztafażu, ale nie przywrócono tego, co w ostatnich latach z polskiej szkoły zniknęło: dyscypliny nauczania i uczenia się. Gdyby to wróciło, przymknąłbym nawet oko na chaos, który na pewno się pojawi. Niestety, dodatkowo na straconej pozycji są dzieci, które chciałyby uczyć się według polskiego programu za granicą w ramach zajęć dodatkowych oraz tu, w Polsce, w ramach edukacji domowej. Od dawna było wiadomo, że przyjęte regulacje będą dla nich zaporą, ale MEN nic z tym nie zrobiło. Jeśli reforma edukacji ma się sprowadzić do likwidacji gimnazjów i dodania patriotycznych wątków do niektórych przedmiotów, to gra nie jest warta świeczki. I jeszcze jedno: nie jest żadnym argumentem przeciwko zmianom, że w związku z nimi zostaną zwolnieni nauczyciele. Szkoła nie jest po to, żeby zatrudniała nauczycieli, ale żeby skutecznie i mądrze edukowała nasze dzieci.

Zobacz także: Ziemkiewicz: Jak PiS nie zmieni systemu, to zacznie kraść

Przeczytaj również: Mirosław Skowron: Lech z gorącą głową

Polecamy ponadto: Wiktor Świetlik: Jazda Pana Ryszarda