Przynajmniej dopóki nie zabroni jeździć także japończykami, ale na razie tego państwa kolegom Ryszarda Petru i Grzegorza Schetyny jeszcze nie udało się z Polską skonfliktować i można jeździć. Szczęście, że Japonia nie jest w Unii Europejskiej. Muszę też zmartwić Pana Przewodniczącego Nowoczesnej, że rozwiązania stosowane w Krainie Kwitnącej Wiśni w obszarze polityki imigracyjnej są na tyle surowe, że jego idol Frans Timmermans z miejsca umarłby na zawał, gdybyśmy my je implementowali. Wystarczy wspomnieć, że w Japonii na 127 milionów obywateli jest kilkadziesiąt tysięcy muzułmanów.
Zastanawia mnie jednak coś zupełnie innego. Zapewne Ryszard Petru sugeruje, że polscy politycy powinni przesiąść się do polskich samochodów. Zrobił tak niegdyś Waldemar Pawlak jako premier, jakiś czas pojeździł polonezem, ale się polonez psuł, więc w końcu przesiadł się bodajże do lancii. Tyle że dziś w Polsce nie ma już nawet poloneza ani innej nowocześniejszej polskiej konstrukcji, gdyż reformy lat 90. tak wychwalane przez środowisko pana Petru, model sprzedaży polskich zakładów i troska o uczelnie techniczne, a także relacje z kapitałem zagranicznym w ciągu ostatnich 27 lat sprawiły, że polskich samochodów osobowych po prostu nie ma. Na razie choć przybyło zakładów montujących niemieckie i inne samochody, ale było to już za rządów tej okropnej, tak krytykowanej przez pana Petru, obecnej władzy. Miejmy nadzieję, że wkrótce będą też polskie marki. Nie tylko elektryczne.
Zobacz: Ks. Lemański IMPERTYNENCKO o Szydło: Łże jak bura s**a
Przeczytaj też: SKANDALICZNE słowa szefa POT! Błyskawiczna reakcja ministra Bańki, jest dymisja!
Polecamy: WOJNA w PO! Bunt Budki, chamska pyskówka do senatorów Schetyny