"Super Express": - Wobec każdego nowego projektu ustawy medialnej istnieją bardzo duże oczekiwania...
Wiesław Godzic: - I to nie tylko w wymiarze polskim. Tak jest na całym świecie. My mamy po prostu gorzej, bo nie możemy się odwołać do wcześniejszych doświadczeń, gdyż mediów publicznych z prawdziwego zdarzenia nigdy u nas nie było.
Przeczytaj koniecznie: Szeremietiew: Komorowski musi mieć wyrzuty sumienia
- Jak pan ocenia społeczny projekt ustawy medialnej przygotowany przez Komitet Obywatelski Mediów Publicznych?
- Mimo dobrych chęci dobry być nie może, gdyż jego twórcy nie dostrzegają całości sytuacji mediów. Wymieniają tylko niektóre bolączki: że media są partyjne, że się komercjalizują, a nawet demoralizują. Cóż, poza demoralizacją nic z tych przykładów nie budzi u mnie obaw.
- Odpolitycznienie mediów nie jest ważne?
- Odpolitycznienie na pewno nie jest najważniejszym wyzwaniem. Istnieją państwa, w których zarządzających mediami powołuje minister lub premier. A chyba nikt nie nazwie Wielkiej Brytanii państwem niedemokratycznym. Zastanówmy się: jeżeli media publiczne mają wyrażać głos wszystkich obywateli, to przecież także polityków i członków partii politycznych. Zresztą zabawne jest, że twórcy tej ustawy tak drżą o polityczną wolność mediów, gdy sami próbują dokonać zamachu na pryncypia systemu demokratycznego, czyli instytucję wyborów.
- Co pan ma na myśli?
- Jeden z głównych pomysłów twórców tej ustawy to odebranie KRRiT kompetencji wyboru władz mediów publicznych w zamian za wyłanianie ich w losowaniu. Dziwaczny pomysł. Decydować ma ślepy los? Gdyby ktoś powierzył mi jakieś stanowisko, to chciałbym, aby stało się to na podstawie wyborów, w których decydowałyby moje umiejętności. Łut szczęścia zostawmy gościom kasyn - nie róbmy zaś kasyna z telewizji.
- Zatem jak pan postrzega złożoność wyzwań, przed którymi stoją publiczne media?
- Twórcy ustaw mówią: potrzebujemy około dwóch miliardów złotych. Na co ich potrzebują? Na podtrzymanie struktury, która istnieje. A przecież czas nie stoi w miejscu. Przyszłość mediów zaczyna się już dziś i widzimy, jaka ona jest, pokazują to badania - część misji mediów publicznych realizuje Internet, młodzi ludzie w zupełnie inny sposób podchodzą do telewizji niż pokolenie ich rodziców.
- Twórcy projektu ustawy chcą wsadzić do arki dinozaura?
- Tak. Telewizja o charaktercze broadcasting, czyli o szerokim rozsiewie, w dzisiejszej sytuacji medialnej przegrywa w sposób naturalny z telewizją narrowcasting, czyli z audiowizualnym przekazem kierunkowym, umożliwiającym emisję treści zgodnie z preferencjami, atrybutami odbiorców, miejscem oraz określonym czasem. Dlatego zamiast podtrzymywać przy życiu stare, postulowałbym stworzyć jak najwygodniejsze gniazdo dla nowego.
Czy i kiedy powstanie koalicja PiS-Lewica? Kwaśniewski, Zybertowicz i Jabłoński komentują
- Konkretnie?
- Ograniczmy ilość kanałów. Nie ze względu na kryzys tylko, powtórzę, ze względu na zmianę formuły obcowania z mediami. Niech będzie to np. jeden kanał ogólnopolski, poza tym wsparcie dla kanałów regionalnych oraz kanały tematyczne, których utrzymanie jest tańsze od utrzymywania przy życiu dinozaura, o którym pan wspominał.
- Kanał historyczny - produkujący programy, w których inscenizuje się bitwy - będzie tani?
- Ja nie chcę płacić na strukturę - nie chcę płacić na budynek przy Woronicza i na samochody prezesów. W przypadku telewizji tematycznej płacę na realizację programu.
- Kanały tematyczne już istnieją...
- W świetle rozumienia medioznawczego nie są kanałami telewizji publicznej. Tak, nawet taki kanał jak TVP Kultura nie mieści się w tej definicji. Czytelnicy "Super Expressu", ręka w górę, kto z was ma w swoim telewizorze ten kanał? Mało rąk się podniesie. Telewizja publiczna powinna być szeroko dostępna - dostęp nie może być uzależniony od opłacenia jakiejś platformy satelitarnej lub kablówki. Trzeba by więc jeszcze zmienić sytuację prawną.
- Pomysłodawcy projektu wnoszą również o zlikwidowanie abonamentu i zastąpienie go opłatą audiowizualną w wysokości 8 złotych...
- 8 złotych na miesiąc - to niewiele, powie ktoś. Ale przy trzech osobach rozliczających się z urzędem skarbowym to już sporo. Poza tym wiele osób deklaruje, że nie ma zamiaru oglądać publicznej TV - zostawmy im takie prawo odmowy. Takie zrównanie nie jest dobrym pomysłem.
Wiesław Godzic
Medioznawca i socjolog, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, SWPS w Warszawie oraz wyższych uczelni w USA i Wielkiej Brytanii