"Super Express": - Kogo wskażą jako swojego kandydata działacze Platformy?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: - Dziś politykiem najbardziej charakterystycznym dla PO jest Janusz Palikot. To prawdziwy człowiek sukcesu, bardzo skuteczny i w biznesie, i w polityce. Spełnia też oczekiwania Polaków, wyborców Platformy, w sprawach kultury osobistej, intelektualnej, poczucia humoru i dobrego smaku. No i wyraził chęć kandydowania. Byłby idealnym kandydatem tej partii.
Patrz też: Rafał Matyja: kampania to alibi dla polityków
- Sama chęć nie wystarczy. Na start mogą liczyć tylko dwaj kandydaci: Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski.
- Wizerunkowo bardziej atrakcyjny, zwłaszcza dla ludzi młodych, jest Sikorski. Studiował w Oksfordzie, mówi dobrze po angielsku, jest znany w świecie, ma inteligentną żonę, wybitną publicystkę. W tym sensie byłby trudniejszym przeciwnikiem dla Lecha Kaczyńskiego. Gdyby jednak Polacy chcieli mieć prezydenta statecznego, nastawionego na sprawy krajowe, wybiorą Komorowskiego. Merytorycznie to on jest groźniejszy dla obecnego prezydenta.
- W jakim kierunku pójdzie kampania: wizerunkowym czy merytorycznym?
- Niestety, nie znam poza Polską żadnego rozwiniętego kraju demokratycznego, w którym kampania prezydencka byłaby tak bardzo grą wizerunkową. Sikorski mówi, że jego prezydentura będzie eksportowa, a Komorowski, że to zwieńczenie jego kariery politycznej. Żaden z nich nie ma własnego projektu politycznego. Dotąd każdy wybrany potem kandydat na prezydenta wiele obiecywał. Wałęsa mówił o przyspieszeniu wychodzenia z komunizmu, Kwaśniewski o tym, byśmy wybrali przyszłość, a Kaczyński przeciwstawiał Polsce liberalnej Polskę solidarną. Ta słabość nie wynika z charakterów obecnych kandydatów PO, ale z układu polskiej sceny politycznej i roli, jaką tam grają. Pięć lat temu Tusk występował jako uosobienie projektu, jaki wtedy miała Platforma. Teraz, gdy premier się wycofał, ale pozostaje główną postacią PO, obaj kandydaci po prostu nie mogą sobie pozwolić na żadne samodzielne wizje.
Patrz też: Michał Karnowski: Dziś partie są tylko sztabami wyborczymi
- Jeśli prezydentem zostanie kandydat PO, też nie będzie mógł podejmować suwerennych decyzji?
- Dziś bardziej niezależny jest Sikorski. Możliwe jednak, że Komorowskiemu - jeśli wygra - łatwiej będzie usamodzielnić się, gdyż ma wielu zwolenników w partii i jest w niej lepiej osadzony. Na razie obaj muszą słuchać się premiera.
- A jeśli Polacy nie chcą prezydenta podporządkowanego, jeśli bardziej wyobrażają go sobie jako bezstronnego, sprawiedliwego króla?
- Wtedy będzie on jak Stanisław August Poniatowski namaszczony przez carycę Katarzynę. Zaproponowany przez premiera nowy projekt konstytucji jeszcze bardziej uzależniłby urząd prezydencki od politycznej siły wyższej. Ale nawet jeśli konstytucja będzie niezmieniona, realne uzależnienie największe po 1989 roku. Nawet Jaruzelski nie miał tak związanych rąk, bo jego partia - PZPR - już praktycznie nie istniała. Podobnie Kwaśniewski, który jako prezydent długo jeszcze był liderem swej formacji. Rozumiem zarzuty przeciwników Lecha Kaczyńskiego, że nie odłączył się od własnej partii. Lecz jeśli ich krytyka jest rzeczywiście szczera, to ani Sikorski, ani Komorowski nic tu nie zmienią. Wręcz przeciwnie, będą jeszcze bardziej zależni. Oni już mówią o tym, że chcą premierowi pomagać, a nie prowadzić samodzielną politykę lub kontrolować rząd.
Patrz też: Cezary Michalski: PO będzie totalną partią władzy
- Ujawnieniu innych słabości obu kandydatów miały też służyć haki, które podobno trzyma Jarosław Kaczyński. Czy taka retoryka nie obróci się przeciwko PiS?
- Politycy Platformy też stosowali podobne chwyty. Myślę zwłaszcza o posłach Karpiniuku i Palikocie. Uważam, że wyborcy mają prawo wiedzieć o kandydatach różne rzeczy. Dziś za typowy przykład haka uchodzi "dziadek z Wehrmachtu". Ale ludzie chcą znać - przynajmniej pobieżnie - historię rodziny przyszłego prezydenta. Podobnie jak jego przeszłość polityczną. Czy dziś Olechowskiemu można znowu wypomnieć współpracę z wywiadem PRL? Dla kogoś fakt ten może być bez znaczenia, ale ktoś inny mógłby powiedzieć, że gdyby o tym wcześniej wiedział, nie oddałby na niego głosu. W kampanii nie chodzi tylko o charakter kandydata, ale również o jego drogę życiową i wyznawane wartości.
- Który z kandydatów PO jest panu bliższy, Sikorski czy Komorowski?
- To zależy, o którego Sikorskiego pan pyta. O tego od wyrzynania watah, nieskutecznej polityki wobec Białorusi? Czy o tego od "strefy dekomunizowanej"? Nie zgadzam się z polityką dzisiejszego Sikorskiego. Nie znam też jego zaplecza ideowego i personalnego. Wszyscy politycy podlegają jakiejś ewolucji. Jednak obu kandydatom PO można zarzucić odejście od dawnych ideałów. Wywodzą się ze środowisk prawicowych, z których jednak podryfowali ku centrum. Osobiście wolę polityków o poglądach stałych, którzy są gotowi za nie zapłacić i nawet narazić się społeczeństwu. Taki jest obecny prezydent. Może nie jest zbyt medialny, ma swoje słabości, ale nie można mu zarzucić braku konsekwencji czy pogoni za popularnością. To przecież Sikorski powiedział, że trzeba płynąć z głównym nurtem. Komorowski też już nim płynie od dawna. Polska potrzebuje jednak prezydenta, na którym można polegać w trudnych czasach, a nie pływaka.
Patrz też: Andrzej Rychard: W Polsce każdy rok jest rokiem wyborczym
Prof. Zdzisław Krasnodębski
Socjolog i filozof społeczny, profesor Uniwersytetu w Bremie i UKSW w Warszawie