W myśl nowych przepisów każdemu, kto użyje umyślnie zwrotu "polskie obozy śmierci", będzie groziło do trzech lat więzienia. Ale Izrael sprzeciwia się ustawie w takim kształcie. - Co będzie z dziennikarzem, który opublikuje wspomnienie ocalałego opowiadającego o złu, które go spotkało ze strony Polaków? Rozmawiałam z prawnikiem, że być może nie taki był cel ustawy, ale ona umożliwia karanie każdego świadka za jego wspomnienia - tłumaczyła w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Anna Azari (59 l.), ambasador Izraela w Polsce. - Mamy prawo walczyć z wielkim i straszliwym pomówieniem - broni ustawy prezydent Andrzej Duda (45 l.).
Słowa prezydenta potwierdzają wyniki sondażu Pollster, przeprowadzonego 29-30 stycznia, czyli już po wybuchu sporu. 45 proc. ankietowanych uważa za słuszne wprowadzenie kary więzienia za użycie sformułowania "polskie obozy śmierci", nie zgadza się z tym 27 proc. badanych. Jednocześnie 58 proc. biorących udział w sondażu jest zdania, że w sporze polsko-izraelskim racja jest po naszej stronie. Przeciwnego zdania jest 17 procent. Z drugiej strony Polacy uważają, że nasz rząd powinien skonsultować ustawę z rządem Izraela. Opowiedziało się za tym 42 proc. badanych, przeciw było 31 proc.
Strona izraelska uważa, że szybkie przyjęcie ustawy jest zaskoczeniem, nasi politycy zaś odpowiadają, że prace nad nią nie były tajemnicą. Wczoraj w Senacie marszałek Stanisław Karczewski (63 l.) rozmawiał na ten temat z izraelską ambasador.
Instytut Pollster przeprowadził badanie na grupie 1102 osób.
Zobacz także: Polska NEGUJE holokaust?! Tak twierdzą izraelscy parlamentarzyści