Wąsik, Sikorski

i

Autor: Tomasz Radzik/Super Express Wąsik, Sikorski

NA TWITTERZE WRZE

Sikorski stracił panowanie. Nazwał wiceministra “knurem”. W tle afera taśmowa

2022-10-18 10:14

“Powiedz knurze to, co insynuujesz otwartym tekstem (...)” - zwrócił się na Twitterze europoseł PO Radosław Sikorski do wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Macieja Wąsika. Skąd takie mocne słowa u byłego szefa MSZ? Wszystko zaczęło się od zapowiedzi konferencji przez lidera PO Donalda Tuska.

W weekend pojawiły się nowe doniesienia nt. tzw. afery podsłuchowej z 2014 roku. W związku ze sprawą lider PO Donald Tusk zapowiedział zwołanie konferencji prasowej, podczas której odniesie się do najnowszych informacji. 

"Przykra sprawa. Nie lekceważę jej. We wtorek o 13 odniosę się do niej publicznie. Tak, to o aferze podsłuchowej. Pisowskiej aferze. I o scenariuszu napisanym dla Kaczyńskiego obcym alfabetem" - zapowiedział na Twitterze Donald Tusk. 

Wpis byłego premiera nie umknął uwadze wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Macieja Wąsika. "Proszę zabrać na konferencję Radka Sikorskiego. Pewnie dziennikarze mają do niego kilka pytań na temat obcego alfabetu. Będzie?" - skomentował nieco złośliwie polityk. 

Słowa Wąsika zdecydowanie nie spodobały się europosłowi PO Radosławowi Sikorskiemu, który poczuł się wywołany do odpowiedzi. "Powiedz knurze to, co insynuujesz otwartym tekstem; Obiecuję dać szansę udowodnienia w sądzie. A jak nic nie masz albo się boisz, to się zamknij" - napisał były szef MSZ, nie kryjąc wzburzenia. 

"Knur, suka. Przepraszam, nie nadążam za standardami z Chobielina, milordzie..." - napisał w odpowiedzi Wąsik, kontynuując wulgarną dyskusję. 

Afera podsłuchowa. Pojawiły się nowe doniesienia 

Nowe informacje nt. tzw. afery podsłuchowej zostały ujawnione przez dziennikarzy “Newsweeka”. Według tygodnika wspólnik Marka Falenty skazanego za zorganizowanie podsłuchów najważniejszych osób w państwie zeznał, że zanim taśmy z restauracji "Sowa i Przyjaciele" wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. 

Tygodnik napisał, że w czerwcu 2021 wspólnik Falenty, Marcin W. złożył zeznania w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku.

Jak czytamy, W. razem z Falentą był w 2014 roku w Kemerowie w Rosji. W. zeznał w prokuraturze, że jego wspólnik "leciał do Kemerowa z prezentem, tj. nagraniami polskich polityków, dla Rosjan".

Wcześniej Falenta miał prosić Marcina W., aby skontaktował się z Rosjanami i spytał, "czy są zainteresowani nagraniami różnych ważnych osób". Marcin W. relacjonował, że w Kemerowie, podczas imprezy w saunie z udziałem prostytutek, Falenta został poproszony o wyjście z przedstawicielem służb, a później w hotelu powiedział Marcinowi W., że "dogadał się z Ruskimi". 

"Jak go spytałem, za ile i co im sprzedał, powiedział, że sprzedał wszystko, a za ile, to mi nie powie" - zeznał. Tygodnik zauważył, że miesiąc później w Polsce wybuchła afera taśmowa i zostały opublikowane zapisy pierwszych rozmów.

Według autora publikacji, w materiałach sprawy, do których dotarł, "nie ma śladu, by śledczy z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku dopytywał o szczegół tego, co W. ujawnił, albo próbował zweryfikować prawdziwość jego zeznań". 

"W protokołach nie widać również, by zeznania Marcina W. śledczy próbowali weryfikować podczas przesłuchania Falenty. Nie pada tam ani jedno pytanie dotyczące sprzedaży nagrań" - czytamy w publikacji Newsweeka. "Jednak, co najbardziej zaskakujące, z odpowiedzi prokuratury nie wynika, by postępowanie było prowadzone w kierunku szpiegostwa czy też współpracy z obcym wywiadem" - pisze "Newsweek".

Brejza: "Wygrałem w sądzie apelacyjnym z Jarosławem Kaczyńskim" [Express Biedrzyckiej]
Sonda
Co uważasz o słowa Radosława Sikorskiego?