sędzia

i

Autor: "Super Express"

Sędzia złodziej stanie przed sądem

2018-02-27 4:45

Robert W., który - według śledczych - kradł w sklepach sprzęt elektroniczny, trafi przed oblicze sądu. Wczoraj Sąd Najwyższy uznał, że sędziemu można uchylić immunitet, który dotąd chronił go przed odpowiedzialnością karną.

Już nic nie stoi na przeszkodzie, aby sędzia wrocławskiego sądu apelacyjnego Robert W. usłyszał prokuratorskie zarzuty. Sąd Najwyższy podtrzymał decyzję niższej instancji i zgodził się na uchylenie mu immunitetu. Teraz Robert W. będzie traktowany jak zwykły obywatel dopuszczający się przestępstw. A lista grzechów sędziego jest wyjątkowo długa...

Według prokuratury materiał dowodowy wskazuje, że 4 lutego 2017 r. w markecie w Wałbrzychu sędzia W. - wspólnie z żoną Ewą - dokonał kradzieży sprzętu elektronicznego o łącznej wartości 2,1 tys. zł. Dwa dni później w markecie tej samej sieci we Wrocławiu sędzia W. miał ukraść m.in. głośniki, pendrive'y i słuchawki o łącznej wartości 2,4 tys. zł.

Robert W. twierdził, że przedmioty te kupił wcześniej, ale nie okazał dowodu zapłaty. Potem tłumaczył również, że te rzeczy wyniósł, bo "nie było nikogo przy wejściu, by to zgłosić". Tej wersji zaprzeczyli jednak świadkowie z marketu.

Żona sędziego już usłyszała zarzuty, grozi jej pięć lat więzienia. Tyle samo może spędzić za kratami jej mąż.

Zdaniem obrońcy sędziego jego klient powinien zostać zbadany przez psychiatrów, bowiem może cierpieć na chorobę psychiczną, która pchnęła go do kradzieży.

W poniedziałek Sąd Najwyższy uznał, że choć taki wniosek obrony jest zrozumiały i uzasadniony w całej sprawie, to jednak nie ma znaczenia na etapie postępowania o uchylenie immunitetu. - Sąd w tym postępowaniu nie musi mieć absolutnej pewności, że przestępstwo zostało popełnione, tylko ocenia, czy wniosek prokuratury jest dostatecznie uprawdopodobniony - argumentował sędzia SN Zbigniew Kwaśniewski.

Zobacz także: Sędzia wziął 50 zł staruszki, a ma na koncie 67 tys. zł