W dramatyczny sposób spełnia się czarny dowcip Ukraińców, którzy o rosyjskiej mobilizacji ogłoszonej przez Władimira Putina w drugiej połowie września mówią "mogilizacja". Wojciech Konończuk, wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich, w trakcie rozmowy z Tomaszem Walczakiem w "Raporcie Walczaka" mówił bowiem o ogromnych rosyjskich stratach w ludziach na donbaskim froncie.
- Wszyscy się skupiamy na Chersoniu w ostatnim czasie, a najcięższe walki obecnie toczą się w Donbasie. Ukraińskie wojsko weszło do Chersonia bez walki - oczywiście oni utworzyli tę sytuację w ostatnich tygodniach i miesiącach, zmuszając Rosjan do wycofania się z miasta Chersoń i tej części Ukrainy. Natomiast najzacieklejsze walki toczą się w Donbasie, gdzie Rosjanie wykorzystując głównie tych rezerwistów, których zmobilizowali w ostatnim czasie 2 miesięcy próbują przejść do przodu - mówił Wojciech Konończuk.
Przerażające obrazki wojny na froncie w Donbasie. Rosjanie postawili mur z własnych ludzi
Niestety, w przekazie eksperta potwierdza się, że obecne władze rosyjskie czerpią z doświadczeń II Wojny Światowej i stawiają na ilość, a nie jakość. Dzielnie walczącym Ukraińcom stawiają bowiem ścianę z własnych rezerwistów. Odbija się to dramatycznie na żywotności niedawno mobilizowanych wojaków. W poniedziałek na tym odcinku frontu życie miało stracić aż 700 Rosjan. - Ukraińcy codziennie informują o bardzo dużych znaczących stratach Rosyjskich. One tylko wczoraj miały wynieść 700 zabitych rosyjskich żołnierzy. Pewnie kilkukrotnie więcej to są ranni. Nie wiemy, jakie są straty Ukrainy. Ukraińcy o nich bardzo nieregularnie informują, więc pewnie o całości obrazu dowiemy się, gdy ta wojna się w końcu skończy - powiedział ekspert.
Rosja chce zawieszenia broni, ale nie końca wojny. Wojciech Konończuk: Ukraińcy są zmobilizowani na każdym poziomie
Wiceszef OSW mówił także o fałszywych dążeniach Kremla do negocjacji. Nie bez powodu w ostatnim czasie pojawiło się kilka takich przekazów. Okupant w najprostszy sposób chce zyskać na czasie, by podreperować siły, wyszkolić żołnierzy i usilnie dalej starać się wbić klin między Zachód i Ukrainę. - Rosjanie mają nadzieję, że dojdzie do wymuszonego przez nich zawieszenia broni. Tutaj próbują wpływać na Zachód, mając nadzieję, że to Zachód wpłynie na Kijów, zmuszając Ukraińców na pewne porozumienie o zawieszeniu z Rosjanami. Na tym etapie raczej do tego nie powinno dojść - ocenił Konończuk.
Jednak to świadomość własnej siły i realne, wyraźne sukcesy mają być paliwem do kolejnych zwycięstw i mają dawać odpór rosyjskim podszeptom. - Ukraińcy zdają sobie sprawę, że oni są zmobilizowani na poziomie społeczeństwa, na poziomie sił zbrojnych i na poziomie elity politycznej. Także zmobilizowany zostaje Zachód, który kolejne pakiety sankcyjne na Rosję nakłada. Rosjanie mają nadzieję, że z tego stanu zmobilizowania będą w stanie Ukrainę i Zachód wytrącić. I tutaj bym doszukiwał się głównej logiki w tych rosyjskich próbach o zawieszeniu broni. Rosjanie potrzebują czasu do tego, żeby się lepiej do tej wojny przygotować. Żeby tych rezerwistów, pewnie też kolejnych, których będą powoływać, żeby ich lepiej przygotować. By potem znów do tej wojny przystąpić i jeszcze przystąpić do rozprzężenia w szeregach ukraińskich i szeregach Zachodu - podsumował ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich.