Wojciech Konończuk Raport Walczaka

i

Autor: Terlecki fot. Raport Walczaka

Wojciech Konończuk: "Rosjanie nie mają na to jakiejkolwiek nadziei kiedykolwiek w przyszłości" [Raport Walczaka]

2022-11-15 11:53

Wojciech Konończuk, wiceszef Ośrodka Studiów Wschodnich był gościem Tomasza Walczaka we wtorek 15 listopada w programie "Raport Walczaka". Rozmowa toczyła się na temat kolejnych potencjalnych kierunków uderzenia armii ukraińskiej po sukcesie ofensywy pod Charkowem, a potem Chersoniem.

Tomasz Walczak zaczął od pytania o kontekst zajęcia Chersonia. Czy przejęcie tego miasta obwodowego przez ukraińskie siły to zwiastun dalszego pasma ukraińskich sukcesów na południowym froncie wojny, a może wyizolowany przypadek? - Myślę, że każdy sukces militarny to także sukces polityczny. Tak też jest w przypadku Chersonia. Szczególnie, że władze ukraińskie od dłuższego czasu, dosłownie kilku miesięcy wręcz, od początku wakacji zapowiadały, że odbicie Chersonia to jest tylko kwestia czasu. I tak pewnie rzeczywiście było, biorąc pod uwagę, jak trudnym odcinkiem do obrony dla Rosjan było miasto Chersoń i jego bezpośrednie okolice - mówił Wojciech Konończuk, wiceszef OSW.

Analityk przypomniał, że sukces Ukrainy w Chersoniu przypieczętowała wizyta prezydenta. - Więc dzisiaj Ukraińcy świętują nie tylko sukces militarny i taktyczny, ale także polityczny. Fakt, że prezydent Zełenski w 2 dni po zajęciu Chersonia się tam pojawił, jest tego dobrym przykładem. Jest też kolejnym potwierdzeniem postawy prezydenta Zełenskiego, jako lidera narodu, który jest przez ogromną część narodu Ukraińskiego fetowany i uznawany za godnego przywódcę swoich ludzi - ocenił Wojciech Konończuk.

Ekspert zauważył, że to, co jest wielkim sukcesem Ukrainy, godzi w wielkość Rosji. Choć propaganda szeroko tłumaczy, że wycofanie z Chersonia było ruchem taktycznym, wszystko i wszystkich udało się zabrać, to w rzeczywistości Kreml może zaliczyć decyzję o opuszczeniu Chersonia jako kolejny blamaż. - Z punktu widzenia strony rosyjskiej jest to strategiczna porażka. Kładzie kres rosyjskim planom zdobycia połączenia lądowego między tą częścią południowej Ukrainy, którą okupują, a Naddniestrzem. Takie były plany na samym początku wojny. Takie też były plany w Mołdawii były formułowane, że Rosjanie po zdobyciu Chersonia pójdą dalej, dojdą do Odessy, którą będą chcieli zdobyć, a potem utworzą połączenie lądowe z Naddniestrzem, które przecież kontrolują. To się wszystko nie udało i dzisiaj się wydaje, że to księżycowy scenariusz. Rosjanie nie mają na to jakiejkolwiek nadziei kiedykolwiek w przyszłości - podsumował Wojciech Konończuk.

- W którą stronę pójdą Ukraińcy? Czy będą szturmować Dniepr, próbować się na ten lewy brzeg Dniepru przeprawić, gdzie teraz Rosjanie próbują się przekopać, czy też zwolnią część sił, wyślą spod Chersonia na inne kierunki? - pytał swojego gościa Tomasz Walczak.

- To, czego się należy spodziewać, co już widzimy, a czego jeszcze bardziej należy się spodziewać w kolejnych tygodniach, może miesiącach, to będą zacięte walki o odzyskanie przez Ukrainę tych terenów, które oni utracili po 24 lutego, czyli część obwodu charkowskiego, Donbasu także. Trzeba pamiętać, że także część obwodu zaporoskiego została przez Ukrainę stracona, no i pytanie czy Ukraińcy w wypadku powodzenia będą mieć siłę i sprzęt także, by odzyskać choćby Donieck i Ługańsk. Prezydent Zełenski to zapowiada, mówiąc że flaga ukraińska nie tylko w Chersoniu została na maszt wzniesiona, ale w Doniecku i Ługańsku się to wydarzy. Trzeba mieć nadzieję, że Ukraińcom wystarczy sprzętu wojskowego, bo ich brak to jest to, co mogłoby dzisiaj powstrzymać siły ukraińskie. Determinacji im na pewno nie zabraknie - podsumował wiceszef OSW, Wojciech Konończuk.

Rosjanie dążą do pauzy operacyjnej? Tomasz Walczak zwrócił uwagę w trakcie rozmowy, że w ostatnim czasie wyraźnie nasiliła się liczba doniesień z rosyjskich źródeł o rzekomej gotowości do rozmów i negocjacji. - Widać, że Rosjanie cały czas mają problem. Ich wojska operują znacznie gorzej, niż Rosjanie by sobie tego życzyli. Mieli nadzieję, że ogłoszona w końcu września przez Putina mobilizacja w końcu przyniesie skutek. Ona tego skutku nie przynosi, co więcej widzimy też masę filmików nakręconych w rosyjskich jednostkach, które pokazują taką sytuację, że dochodzi do buntów w niektórych jednostkach. Pytanie, z ilu tego typu miejsc nagrań nie mamy, a dzieją się tam takie rzeczy. Rosjanie mają problem, bo w ich siłach zbrojnych rządzi chaos, dlatego potrzebują pewnej pauzy, przerwy. Nie po to, by tę wojnę zakończyć. Tutaj nie miejmy złudzeń - ocenił analityk.

Czy uderzenie Ukraińców na Krym jest możliwe, czy raczej pozostaje w sferze życzeń? Tomasz Walczak pytał eksperta o odbicie półwyspu zajętego przez Rosję w 2014 roku. - Myślę, że tu nie ma wątpliwości, że Ukraińców na to stać. Zresztą to się już wydarzyło w ostatnich miesiącach. Mówię o atakach udanych na lotnicze bazy na Krymie, te niedawne ataki dronami podwodnymi na jednostki floty czarnomorskiej, inne wybuchy za pośrednictwem ukraińskich grup dywersyjnych, które na Krymie działają, ale też seria, długa seria już nie na terytorium okupowanym przez Rosję, ale też na terytorium właściwym Federacji Rosyjskiej. Ukraińcy też pokazują kolokwialnie, że oni Rosjanom potrafią przywalić. Rosjanie każdego dnia tej wojny przekonują się, że popełnili gigantyczny błąd nie doceniając przeciwnika, nie mając szacunku do przeciwnika - mówił Wojciech Konończuk.