- Jedną z osób inwigilowanych Pegasusem był Roman Giertych.
- Adwokat był obrońcą rodziny Donalda Tuska, z którą kontaktował się wielokrotnie.
- Okazuje się, że nagrania z rozmów Giertycha były nagrywane i kopiowane.
- Giertych w rozmowie z "SE" twierdzi, że chodziło o to, aby "dopaść Tuska".
Prezes TK może usłyszeń zarzuty
W latach 2017–2022 systemem Pegasus inwigilowano 578 osób. Jedną z nich był mecenas Roman Giertych, wobec którego toczyło się śledztwo ws. wyprowadzenia pieniędzy z firmy Polnord. Giertych był również adwokatem rodziny Donalda Tuska. Kiedy PiS utraciło władzę 2023 r. wszczęto dochodzenie w sprawie użycia Pegasusa. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, Zespół nr 3 Prokuratury Krajowej złożył niedawno wniosek o zgodę na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej obecnego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego (55 l.), byłego Prokuratora Krajowego. Śledczy chcą postawić mu zarzut wydania poleceń, których celem było pozyskanie informacji o życiu prywatnym i zawodowym Romana Giertycha, jego działalności politycznej oraz treściach spraw prowadzonych przez niego jako adwokata.
Zeznania Ziobry rozsierdziły Giertycha! "Zero pozostanie zawsze zerem"
Płyty z nagraniami obecnego posła KO
Według „GW” w 2020 r. Święczkowski wydał CBA polecenie skopiowania nagrań z dwóch telefonów Giertycha. 8 lipca, zastępca szefa CBA, Daniel Karpeta przekazał Prokuraturze Krajowej 15 płyt DVD. Są na nich nagrania rozmów (od 2,5 do 3 tys.) ze 151 dni inwigilacji adwokata. Zapytaliśmy posła KO o komentarz. - Jeśli chodzi o inwigilację, którą robiły służby PiS wobec mojej osoby, to chodziło im o to, aby znaleźć coś kompromitującego na mnie, ale nie znaleźli. To była zorganizowana grupa przestępcza, a celem było utrzymanie władzy PiS – twierdzi Roman Giertych. - Przeze mnie chcieli dostać się do Donalda Tuska, dopaść go, bo przecież przez lata odbywaliśmy wiele rozmów. Nic jednak nie znaleźli, bo nie mogli znaleźć, są skompromitowani. Dla PiS i Kaczyńskiego, Donald Tusk był i jest największym zagrożeniem. Głównym beneficjentem tych podsłuchów było przecież władza PiS. Chcieli mnie zniszczyć, nie udało im się – podkreśla poseł KO.