Rosyjskie flagi, hełmy, mundury na wysypisku w Chersoniu mają dowodzić temu, co działo się tu jeszcze kilka tygodni wcześniej. To tu, na składowisku odpadów Rosjanie mieli dokonywać kremacji ciał poległych na froncie kolegów. Dlaczego mieliby to robić? Powód jest prosty - powracający do ojczyzny w trumnie żołnierze to obrazek, którego nie da się wymazać z głów. To także symbol przegranej.
Strefa zamknięta na wysypisku w Chersoniu. Szczególnie ruchliwie miało być tu latem
Media podają za mieszkańcami Chersonia, że w lecie na wysypisku wprowadzono strefę zamkniętą. Przy wjeździe na teren obiektu ustawiono punkt kontrolny obsadzony przez rosyjskie wojsko.
To w rozmowie z brytyjskim "Guardianem" mieszkańcy okupowanego przez ponad 8 miesięcy miasta ujawnili, że wydzielony obszar służył za prowizoryczne krematorium. Na własne oczy tubylcy widzieli transporty ciężarówek z czarnymi workami, które później podpalano na stosach. O czarnym dymie i zapachu, jaki wówczas się unosił, mówią zgodnie - nie do zapomnienia.
Świadkowie zwracają uwagę, że kolejne dostawy czarnych worków pojawiały się po ostrzale ukraińskim, gdy ginąć mieli kolejni Rosjanie. - Rosjanie przyjechali Kamazem pełnym śmieci i trupów. Myślisz, że ktoś chciał je zakopać? Wysypali je, a potem rozsypali nad nimi śmieci i tyle - wspomina śmieciarz z Chersonia.
Ukraińskie władze odcinają się od sprawy. Dosadny komentarz urzędnika
Ukraińskie władze pytane o sprawę, nie zdecydowały się na komentarz. Jednak głos zabrał anonimowo jeden z lokalnych urzędników. Zdaniem mężczyzny strona ukraińska nie udziela się w sprawie, ponieważ "nie jest zainteresowana pochówkami wroga".
Poniżej zdjęcia z antywojennych protestów w Rosji