Przypomnijmy, że w zeszłym tygodniu w Sejmie doszło do potężnego spięcia między Jarosławem Kaczyńskim a Romanem Giertychem. Prezes PiS wyszedł na mównicę i zaczął mówić o sprawie śmierci Barbary Skrzypek, gdy nagle z jego ust padły słowa, które rozpaliły całe zajście: - (...) Mamy do czynienia z doprowadzeniem od śmierci Babra Skrzypek poprzez haniebne przesłuchanie. Mamy tu na sali "głównego statystę" Giertycha, niejakiego Giertycha, bo to jego człowiek, jego adwokat najbardziej się znęcał podczas tego przesłuchania - mówił Kaczyński. Na to zareagował Roman Giertych, który wszedł na mównicę.
CZYTAJ: Zaskakujące, co jedna z posłanek PiS miała zrobić po cichu. Chodzi o Romana Giertycha
Nagle tuż obok niego pojawił się Kaczyński, a między politykami doszło do spięcia: - Panie marszałku, wysoka izbo, zostałem nazwany sadystą przez pana Jarosława Kaczyńskiego... Jarku, siadaj, uspokój się! - powiedział do Kaczyńskiego. - Nie jestem z Tobą po imieniu! Łobuzie! - odpowiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości, a wymiana zdań nie ustępowała. Do prezesa dołączyli politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy zaczęli krzyczeć: "morderca".
Koniec końców politycy PiS, którzy brali udział w zamieszaniu i udało się ich zidentyfikować, zostali ukarani. Prezydium Sejmu zdecydowało o nałożeniu na 50 posłów PiS kary, uznając, że grupa posłów naruszyła powagę izby. Właśnie w związku z tą sprawą zdaniem jednej z telewizji miało dojść do pogorszenia stanu zdrowia posła PiS Edwarda Siarki.
Jak podała Republika: "Poseł PiS zasłabł krótko po nałożeniu kary przez marszałka Hołownię za okrzyki na sali plenarnej „morderca” pod adresem posła KO Romana Giertycha - dowiedziała się Republika" czytamy na republika.pl. Polityk zapytany przez "Fakt" o swoją sytuację zdziwił się i wyjaśnił, co się z nim dzieje:
Jestem na zwolnieniu, bo przeszedłem zabieg, ale znacznie wcześniej. W ogóle nie było mnie w Sejmie, kiedy doszło do awantury z Giertychem. Nie można łączyć tych dwóch faktów - przyznał i dodał, że czuje się dobrze.
Najwyraźniej doszło do pomyłki, ponieważ poseł Siarka został ukarany, ale w zupełnie innej sprawie. Otrzymał on karę za sformułowanie "kula w łeb", które padło z jego ust, gdy w lutym w Sejmie przemawiał Zbigniew Ziobro. O co chodziło?
Zbigniew Ziobro przemawiał 20 lutego w Sejmie i krytykował wniosek o zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztu w związku z niestawieniem się na komisji śledczej ds. Pegasusa. Jak wówczas stwierdził: "Donald Tusk będzie siedzieć". Wtedy poseł PiS Edward Siarka krzyknął z sali "kula w łeb", za co szybko przeprosił i wyjaśnił, że posłużył się cytatem z wiersza. Kary jednak nie uniknął, został ukarany maksymalna karą 20 tysięcy złotych.