Rafał Chwedoruk

i

Autor: TOMASZ RADZIK Rafał Chwedoruk

Wywiad z profesorem UW o wyborach 2023

Politolog Rafał Chwedoruk: Jedynie szybkie zakończenie wojny w Ukrainie pozwoli PiS wygrać wybory

2023-03-04 5:15

Nadzieje związane z wojną w Ukrainie nie ziściły się, ponieważ nie wystąpił oczekiwany efekt konsolidacji wokół PiS – mówi w prof. Rafał Chwedoruk w rozmowie z "Super Expressem" i dodaje, że o zwycięstwie porównywalnym do tego z roku 2019, kiedy niezależnie od wyników innych partii PiS mógł mieć większość, dziś nie ma mowy.

„Super Express”: – Jak pan ocenia niedawną wizytę prezydenta USA w Kijowie i Warszawie?

Prof. Rafał Chwedoruk: – „Po czynach ich poznacie”, czyli to, czy takie wizyty przynoszą jakiś efekt, zobaczymy dopiero później. Jeśli chodzi o wizytę Joego Bidena w Warszawie, mieliśmy do czynienia ze spotkaniem strony profesjonalnej, czyli Stanów Zjednoczonych z grupą entuzjastów – amatorów, jak można nazwać stronę polską. Amerykański prezydent powiedział to, co chciał przekazać, a po drugiej stronie mieliśmy dziwaczny spektakl propagandowy, który obywatelom starszego pokolenia może przypominać analogiczne spotkania z minionej epoki. Politycy głównych orientacji politycznych i ich zaplecze medialne, prześcigały się bowiem w tym, kto był bliżej Bidena i kto z nim dłużej rozmawiał. Nasi politycy mieli poza tym nieracjonalnie rozbudzone oczekiwania. Czy prezydent Biden miał ogłosić, że rozpocznie III wojnę światową? Albo że będzie w Polsce stała baza NATO? Albo że Stany Zjednoczone zmienią kierunki polityki gospodarczej? Myślę, że długoterminowo takie spektakle nie będą służyć stosunkom polsko-amerykańskim oraz będą niechętnie widziane przez młodszych obywateli naszego kraju.

Wybory 2023. Cztery możliwe terminy. Tłumaczymy, kiedy wybory parlamentarne 2023 mogą się odbyć

– Jak wojna w Ukrainie wpływa na poparcie dla PiS?

– Dla PiS po kolejnych załamaniach sondażowych ratunkiem były m.in.: kryzys na granicy z Białorusią oraz pandemia COVID-19. Szybkie reakcje na te zjawiska spotkały się bowiem z aprobatą, nie tylko wyborców partii rządzącej. Natomiast analogiczne nadzieje związane z wojną w Ukrainie nie ziściły się, ponieważ nie wystąpił oczekiwany efekt konsolidacji wokół PiS. On pojawił się na początku, lecz wyczerpał się po kilku miesiącach. Notowania partii przestały rosnąć, a nawet spadły w zauważalnym stopniu. Przyczyną był kontekst ekonomiczny – cała Europa wiele straciła przez wojnę, gdyż odeszliśmy od dostaw rosyjskich surowców. To znalazło odzwierciedlenie w życiu codziennym Polaków. Biorąc pod uwagę strukturę elektoratu PiS, gdzie są osoby słabiej sytuowane ekonomiczne, w tym emeryci, którzy odczuwają skutki kryzysu, musiało to znaleźć konsekwencje sondażowe. PiS nie ma możliwości uzyskania znaczącego wyniku ponad 30 proc. w wyborach, więc nie ma cienia szansy na samodzielne rządy. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie ma już instrumentów, które pozwoliłyby jej krótkoterminowo radzić sobie z kolejnymi wyzwaniami. Jedynie zakończenie wojny przyniosłoby poprawę koniunktury gospodarczej, co pozwoliłoby PiS osiągnąć sukces wyborczy.

– Czy PiS może jeszcze coś zrobić, aby wygrać?

– Myślę, że o zwycięstwie porównywalnym do tego z roku 2019, kiedy niezależnie od wyników innych partii PiS mógł mieć większość, dziś nie ma mowy. Nawet gdyby nie było takich wydarzeń jak wojna, to partia nie ma już na to szans. Z przyczyn demograficznych elektorat tego ugrupowania jest mniejszy niż kilka lat temu. Inny jest też sposób prowadzenia przez PiS polityki. Myślę, że partia obecnie rządząca może jedynie liczyć na nie mniej niż co trzeci głos. Utrzyma władzę tylko wtedy, gdy ewentualna większość bez PiS w parlamencie będzie bardzo chybotliwa. Do tego pomocne dla PiS może być jakieś wydarzenie zewnętrze jak wygrana Partii Republikańskiej w USA. Jednak sami politycy Zjednoczonej Prawicy biorą już na poważnie możliwość utraty władzy, co widać po podejmowanych przez nich działaniach.

Posłanka KO odpowiada na hejt wobec kredytu 0 procent: pokażcie swoje propozycje, zamiast krytykować nasze

– Jakie będą tematy kampanii wyborczej?

– Nie sądzę, aby politycy stworzyli coś nowego, w stosunku do tego, z czym mamy do czynienia od miesięcy. Będziemy obserwowali malowanie trawy na zielono przez rządzących, czyli PiS będzie próbowało cementować obronę zdobyczy swoich rządów. Podejmowane zostaną kwestie bezpieczeństwa, czego symbolem są zapory stawiane na granicy z Białorusią, które nie mają większego znaczenia, ale są łatwym w percepcji obrazkiem medialnym. Z kolei opozycja będzie wykazywała, że ta pomalowana trawa jest od dawna wyschnięta. Opozycja korzysta na tym, że PiS nie jest w stanie powiększyć elektoratu i jest zobligowana do koncentrowania się na polskiej codzienności, na podkreślaniu problemów ekonomicznych Polaków. Dla jednych będzie to drożejąca żywność, a dla innych coraz mniejsze oszczędności bankowe. Chodzi o obraz władzy, która nie radzi sobie z rządzeniem i zabezpiecza tylko swój byt takimi programami jak Willa plus.

– Rząd Zjednoczonej Prawicy słynął ze skuteczności. Czy PiS utraciło poczucie sprawstwa?

– W olbrzymim stopniu tak. Kiedyś wiadomo było, dokąd określone działanie polityczne PiS ma doprowadzić. Obecnie niezbyt wiadomo. W sprawie KPO wykonano tak wiele skrętów w różne strony, że trudno zrozumieć, jaki jest ich sens. Reforma sądownictwa, na którą Jarosław Kaczyński stawiał już od Porozumienia Centrum, jest nie do wyjaśnienia, nie wiadomo jak ją rozliczyć, nie licząc konfliktów z unijnymi instytucjami. Przyczyny spadku siły sprawstwa wynikają też z tego, że rządzący nie mają odpowiednich instrumentów. Najpierw rząd musiał ponieść wydatki covidowe, a później wydatki związane z wojną w Ukrainie, a to ogranicza możliwości. Partia jest skazana na reagowanie na kryzysy i tworzenie rozmaitych dodatków i zapomóg. Niemożliwy jest powrót dużych programów jak 500 plus czy likwidacja gimnazjów.

– PiS ma bardzo duży żelazny elektorat. Jak on reaguje na afery z dotacjami z NCBiR oraz z resortu edukacji (Willa plus)?

– Ta reakcja wpisana jest w definicję elektoratu żelaznego – jest on na to nieczuły. Opozycja może w to żelazo uderzać potężnym młotem, a ono nie odkształci się ani trochę. Zresztą PiS i opozycja wyciągnęły wnioski z błędów z kadencji SLD w latach 2001–2005. Była to ostatnia w Polsce partia, która próbowała rozliczyć się z afery starachowickiej i afery Rywina. Żelazny elektorat może nieco topnieć, ale najistotniejsi w tych wyborach są teraz ci, których kuszono ofertą swoistej Prawicy plus. PiS poszedł bowiem w lewą stroną, czym zdobył dodatkowe punkty i o nie toczy się teraz gra.

Kolejny cios dla Szymona Hołowni. Senator Polski 2050 rezygnuje ze startu w wyborach

– W PO mamy dwóch liderów. Kto powinien zostać premierem: Tusk czy Trzaskowski?

– To będzie zależało od wyniku wyborów, od oczekiwań wyborców oraz oczekiwań innych partii opozycyjnych. Można jednak odnieść wrażenie, że Rafał Trzaskowski – inaczej niż Donald Tusk – byłby zdecydowanym faworytem wyborów prezydenckich. On ma sytuację niespotykaną od czasów Aleksandra Kwaśniewskiego – dużą szansę zwycięstwa. Tusk nie byłby tak zdecydowanym faworytem. Tym samym objęcie przez obecnego prezydenta Warszawy funkcji premiera byłoby obarczone dużym ryzykiem. Nowy premier będzie musiał funkcjonować w realiach permanentnego kryzysu, a liczba wyzwań jest gigantyczna. Chodzi o fatalną demografię, transformację energetyczną (budowa czterech elektrowni jądrowych), zakupy broni za kilkaset miliardów złotych bez umów offsetowych, a wisienką na torcie jest strategiczna inwestycja PiS – Centralny Port Komunikacyjny. Trzeba na to znaleźć środki, a mamy rozbudzone społeczeństwo konsumpcyjne, dla którego perspektywa utraty czegoś jest niewyobrażalna. Nowy premier będzie więc, jak to kiedyś określił Lech Wałęsa – zderzakiem.

– A kto w PiS będzie kandydatem na prezydenta?

– Pojawiały się różne nazwiska. Myślę, że to rozstrzygnie wynik wyborów parlamentarnych. Utrata władzy przez PiS wykluczy z tej roli Mateusza Morawieckiego. Z kolei utrzymanie się partii przy władzy pozwoliłoby mu odrobić straty i ubiegać się o prezydenturę. Natomiast, gdyby wybory prezydenckie odbywały się teraz, to kandydatem byłby Mariusz Błaszczak, minister obrony w czasie przesilenia wojennego, fotografującymi się z amerykańskimi generałami. On nie zaliczał większych wpadek, może poza tą podczas niedawnej wizyty w Kijowie, gdy złożył hołd pod tablicą udekorowaną barwami UPA.

– A inni kandydaci jak Beata Szydło czy Elżbieta Witek?

– Trwa testowanie różnych kandydatur. Mówiło się też o ambasadorze w USA Marku Magierowskim. Nie wydaje mi się, żeby kobiety miały szanse, bo chociaż partie polityczne są coraz bardziej sfeminizowane, to na prawicy zachodzi proces odwrotny – maskulinizacja. W przypadku Beaty Szydło nie wiadomo, czy ktoś będzie pamiętał jej rolę premiera. A Elżbieta Witek musi zbudować swój autorytet jako marszałka Sejmu. Trzeba też pamiętać, że kandydatów na prezydenta trzeba wyłaniać spośród osób w wieku ok. 50 lat, aby przyszły prezydent umiał nawiązać dialog zarówno ze starszymi wyborcami, jak i z dominującym w biznesie młodszym pokoleniem.

– Czy w PiS i PO powinna zajść zmiana pokoleniowa na stanowisku lidera?

– Donald Tusk dopiero wrócił do partii, więc nie ma co mówić o zmianie. Platforma przeszła eksperyment z odmłodzeniem w postaci przewodniczącego Borysa Budki i to jej nie wyszło. Myślę, że PO przetrwa w obecnej sytuacji do chwili, gdy Rafał Trzaskowski przestanie być prezydentem Warszawy i zostanie prezydentem kraju. To będzie oznaczało zmianę systemu partyjnego, coś na wzór tego, co stało się we Francji, gdy wybory prezydenckie wygrał Macron. Dopiero wtedy wyłoni się jakiś realny kandydat na miejsce Donalda Tuska, wywodzący się zapewne z pokolenia 40- i 50-latków. Warto już dziś przyglądać się kandydatom oraz kandydatkom na nominacje ministerialne, gdyż w wielu krajach polityczki odgrywają coraz większą rolę.

W przypadku PiS myślę, że po najbliższych wyborach zacznie się cesja władzy. Na dziś postacią numer jeden może być minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak albo Mateusz Morawieckim, ale pod warunkiem, że PiS utrzyma się przy władze. W tle być może jest też Joachim Brudziński przebywający w strategicznej rezerwie.

Prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego

Rozmawiał Adam Brzozowski

Express Biedrzyckiej - prof. Antoni DUDEK
Sonda
Jak sądzisz, czy PiS wygra kolejne wybory?