"Super Express": - Jak ocenia pani program finansowy ogłoszony przez premiera Tuska?
Grażyna Gęsicka: - To zabieg wyłącznie wizerunkowy. Premier co roku serwuje nam taki zbiór zaklęć i obietnic, który ma ładnie wyglądać w mediach. Najpierw było 4-godzinne exposé, które miało świadczyć o rozmiarach planów, premier obiecał podatek liniowy, uproszczenie prawa dla przedsiębiorców, utrzymanie wzrostu i dobre zarobki. Co z tego wyszło, widzimy.
Przeczytaj koniecznie: Stasiak: Nasz cel to bezpieczna Polska
Po roku był kolejny występ. Tym razem pod tytułem "pakiet antykryzysowy". PO rodziła go w bólach osiem miesięcy. Dziś okazuje się, że do niczego nie posłużył. Minął następny rok i mamy znów plan działań. Kolejny plan Tuska, którego zasadą jest: rozpościeram mój pawi ogon, a wy mnie podziwiajcie.
- Co pani zdaniem zawiera ten plan, przekładając go na konkrety?
- Propozycje PO są niezwykle miałkie i niewiarygodne w kontekście celu, który sama sobie stawia. Chce ograniczać deficyt z 7,2 proc. do 3 proc. PKB. W całym dokumencie nie ma jednak odpowiedzi, jak to zrobi. Wszystkie oszczędności mają dać 7,5 mld zł. Przy deficycie wielkości 52 mld! Do tego pojawia się wiele wydatków, które wcale nie przyczynią się do wyraźnego zmniejszenia deficytu.
Patrz też: Niesiołowski: Publiczna krytyka PO jest nie na miejscu
Lekarstwem na wszystko ma być np. reforma emerytur mundurowych. Zacznie się w 2012 r. i przyniesie 1 mln zł. Milion na 300 mld zł w budżecie! To propozycja w granicach błędu statystycznego. PO twierdzi, że za 50 lat da to budżetowi 16 mld zł korzyści. Nie dodaje jednak, ile pochłonęłyby renty i zasiłki chorobowe mundurowych płacone z budżetu.
- Czy premier, mimo swoich obietnic, podniesie podatki?
Patrz też: Sonik: Platformą rządzi strach i uległość
- Rząd ma trzy wyjścia. Podnieść podatki, zwiększać deficyt bądź rozruszać gospodarkę. Ostatniego z nich niestety unika. Pomysły premiera uderzają wręcz w rozwój gospodarczy. Pierwszym z podnoszonych podatków jest VAT za tzw. samochody z kratką. Premier obliczył, że redukcja odpisów da 2 mld zł. Nie zastanowił się jednak, że uderzy przede wszystkim w małych przedsiębiorców. Przez to mniej zainwestują, mniej ludzi zatrudnią. To ma być instrument rozwojowy? Dlaczego rząd nie chce sięgnąć po zaległe, niezapłacone podatki, których zebrało się już 20 mld zł? Lepsza egzekucja dałaby znacznie więcej niż cały ten plan. Ogłoszono go po to, by stworzyć pozory istotnego powodu wycofania się Donalda Tuska z wyborów prezydenckich.
- Część polityków PO przyznaje, że przeważyć mogła obawa przed rozpadem Platformy.
- Po pierwsze, widać huśtawkę emocjonalną Donalda Tuska. Wiadomo, że jest osobą wahającą się, często zmieniającą zdanie. Ma w pamięci szok porażki z 2005 r. i zapewne nie chce powtórzenia tamtej sytuacji. Po drugie, przez dwa lata wszystko podporządkował prezydenturze. Dlatego nie podejmował decyzji, które mogły doprowadzić do śmiałych reform. Prowadził szereg działań, które miały podważyć autorytet jego rywala, a więc urzędującego prezydenta.
- Rysuje pani Donalda Tuska jako postać niezdecydowaną, hamletyzującą. Rywali do władzy w PO eliminował jednak dość skutecznie.
- Tusk hamletyzuje, jeśli chodzi o własną karierę. W innych przypadkach jest bezwzględny. Nie zaakceptuje na stanowisku prezydenta kogoś, kto zagrozi jego pozycji.
- Zna pani środowisko Platformy, reprezentowała ją nawet w rozmowach koalicyjnych z PiS. Kogo premier wyśle do walki z Lechem Kaczyńskim?
- Tusk nie ułatwia życia potencjalnym kandydatom. Mówiąc, że prezydentura ogranicza się do pałacowego blichtru, że jest bez znaczenia, ośmiesza każdego polityka z PO, który chciałby ubiegać się o to stanowisko.
- Faworytem jest podobno Bronisław Komorowski
- Komorowski byłby bezpieczny dla Tuska, ale w sondażach lepiej wypada Radek Sikorski. On jest wędrownikiem politycznym. Wiązał się zawsze z centroprawicą będącą przy władzy. W czasach AWS zabiegał o łaski Mariana Krzaklewskiego, później liderów PiS, a dziś PO. I jak widać, był w tym skuteczny. Wątpię jednak, czy na tyle, żeby przekonać Donalda Tuska. Sikorski miałby na pewno atuty jako postać wyrazista dla mediów. Choć nie zawsze prezentuje najlepszy styl. Polacy wolą młodych, energicznych i wyrazistych polityków w rolach parlamentarnych i rządowych. Od prezydenta oczekują czegoś innego. Na pewno nie wesołka, który rzuci jakimś dowcipem, na przykład o Baracku Obamie Prezydent ma oddawać majestat Rzeczpospolitej, a nie faworyzować jednych, "wycinając watahę" innych. Dlatego Sikorski raczej nie ma szans. Nie zdziwiłabym się jednak, gdyby Platforma postawiła na kobietę
- Ma pani na myśli Hannę Gronkiewicz-Waltz?
- Niekoniecznie. Znalazłoby się kilka innych, a do wyborów można by jeszcze kogoś wypromować. Sama prezydent Warszawy zarzekała się, że jest zajęta stolicą. Jej kandydatura może jednak być dla PO użyteczna. Zwolniłaby stanowisko prezydenta miasta, które zaspokoiłoby któregoś z mniej lub bardziej sfrustrowanych liderów.
- Za mentora Tuska uchodzi Jan Krzysztof Bielecki
- Bielecki jest typem menedżera, technokraty. Rozpatrywano go raczej jako potencjalnego premiera.
- Platforma ma też opcję rezerwową. Może zaryzykować, stawiając na Cimoszewicza?
- Donald Tusk nie myśli o nim poważnie. Raczej nim gra, neutralizując go. Stwarza wrażenie, że lada moment zrobi go ministrem albo wyśle gdzieś za granicę. PO chodzi właśnie o to, żeby Cimoszewicz wciąż czekał na kolejną propozycję. Przyznam, że nie rozumiem jego roli na scenie politycznej. To polityk dzielący, a nie łączący, niepotrafiący skupić wokół siebie nawet zwolenników lewicy, nie wspominając o PO. Ma co prawda pewną pozycję w sondażach. Jednak jego rola sprawcza jest dość znikoma.
Grażyna Gęsicka
Szefowa klubu parlamentarnego PiS, minister rozwoju regionalnego w rządach Marcinkiewicza i Kaczyńskiego, socjolog, były doradca PO