Piotr Adamowicz o śmierci brata: to była egzekucja
16 marca 2023 roku zabójca Pawła Adamowicza, Stefan Wilmont został skazany przez sąd na dożywocie, wyrok nie jest jeszcze prawomocny. Wydarzenie skomentował w "Kropce nad i" TVN-u poseł Platformy Obywatelskiej Piotr Adamowicz, który przyznał, że nie czuje satysfakcji po wyroku, mimo tego, że jest to najsurowsza kara - bo to nie przywraca życia jego bratu. Rozpoczął jednak rozmowę przewrotnie cytując Stefana Wilmonta, podziękował za zaproszenie "do TVN-u, tego lewa*kiego ścierwa, które trzeba zamknąć". Później mówił więcej na temat mordercy brata.
- Ja go kompletnie nie znam. Znałem go z akt śledztwa, znałem go z tego co robił, łącznie z elementami widowiskowymi, które pokazywał w sali rozpraw. [...] dostał fiksacji na punkcie PO [...] To był manifest polityczny, to była publiczna egzekucja. Mamy zaplanowaną egzekucję, wybór miejsca, deklarację polityczną, miejsce zbrodni. Nie ustronne, tylko miejsce publiczne, finał WOŚP, tysiące ludzi z włączonymi kamerami [...] To była egzekucja, typowa egzekucja. Przykre, ale tak to oceniam.
W rozmowie z Piotrem Adamowiczem Monika Olejnik przypomniała, że według sądu motywacja sprawcy nie była polityczna. Brat zamordowanego prezydenta Gdańska z tym się jednak nie zgodził.
- Proszę pani, sad mógł tak powiedzieć i broń boże nie mam o to pretensji, to jest jego prawo. Nie chce się zgłębiać [...] wyrok jest bardzo surowy, na miejscu obrońców na pewno bym się odwoływał [...] Stefan Wilmont to nie jest osoba neutralna politycznie, wielokrotnie głosował na Andrzeja Dudę [...] pytano go co robił, mówił że wyjeżdża z Gdańska bo to siedlisko Platformy, mówił że nie będzie pracował bo państwo PiS oferuje bogaty program socjalny - mówił Adamowicz.
Jak później mówił, zachowanie Stefana Wilmonta było "przerażające". Przytoczył sytuacje, w której gdy prokurator opisywała dokładnie w jaki sposób były zadawane rany Pawłowi Adamowiczowi, to na twarzy sprawcy pojawił się uśmiech.
- Można było wyczytać z jego twarzy jakby mówił "popatrzcie, jestem profesjonalnym mordercą" - powiedział Piotr Adamowicz w TVN.
Brat Adamowicza dodał również, że pozwolenie sądu na ujawnienie danych Stefana Wilmonta odczytuje jako konieczność napiętnowania tego zdarzenia publicznie, tak aby pokazać, że podobne zbrodnie będą piętnowane. Jednak jego zdaniem, śmierć brata nie zmieniła wiele, jeśli chodzi o poziom nienawiści w debacie politycznej.
- Nic się nie zmieniło [...] Wilmont ma grono sympatyków w internecie i wypisują straszne rzeczy [...] Mamy screeny, złożyłem zawiadomienie do prokuratury o publicznym pochwalaniu zbrodni morderstwa mojego brata [...] I co dostałem? Umorzenie sprawy - żalił się Adamowicz.
Piotr Adamowicz o skutkach śmierci brata wśród najbliższych "znam osoby, które wciąż korzystają z pomocy psychoterapeuty"
Piotr Adamowicz przyznał, że był przy śmierci brata i dokładnie pamięta tragiczną noc. Gdy dowiedział się od lekarzy, że "nic nie można zrobić", zdał sobie sprawę, że trzeba sprowadzić rodzinę, aby mogli pożegnać się z Pawłem. Przyznał, że śmierć brata odcisnęła ogromne piętno na jego rodzinie, ale także na innych osobach, które nie były z nią bezpośrednio związane.
- To że Paweł odszedł to się z tym pogodziłem. Ale dla rodziców, wróciły stare choroby, mama korzystała z pomocy psychoterapeutki, swoje przeżyły dziewczynki, przecież najstarsza to nastolatka [...] znam osoby nie do końca związane z rodziną, które korzystają z pomocy psychoterapeuty, że dotknęły wiele innych osób - powiedział Piotr Adamowicz.