Oto, co Ukraina powinna zrobić po wybuchu rakiet w Polsce. Ekspert nie ma wątpliwości

Po upublicznieniu informacji, że to jednak ukraińskie pociski spadły w Przewodowie, 7 km od granicy, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprzeczył. Uważa, że rakiety są rosyjskie i chce, aby na miejscu pojawili się ukraińscy eksperci, którzy zbadają sprawę. Łukasz Adamski uważa, że jeśli są jakieś dowody, że to faktycznie rosyjskie pociski, powinny być jak najszybciej ujawnione. Inaczej Ukraina sama sobie zaszkodzi, o czym mówił w „Raporcie Walczaka”. - Jeśli strona ukraińska ma inne informacje to ze względów komunikacyjnych i na wiarygodność Ukrainy, która teraz jest pod znakiem zapytania, powinni jak najszybciej pokazać dowody, które mają świadczyć, że to jednak rosyjska rakiety. Jeśli tych dowodów nie przedstawią, mamy tylko oświadczenie prezydenta Zełenskiego i ministra Kułeby, którzy zapewne ufają swojemu wojsku. Być może ktoś w ukraińskiej armii nie chce wziąć lub boi się odpowiedzialności i dlatego dezinformują prezydenta, dlatego ten upiera się przy tej wersji wydarzeń – ocenił ekspert. Podkreślił, ze obecnie wiarygodność Ukraina jest kluczowa pod względem politycznym. Jeśli jednak to faktycznie ukraińskie rakiety, tamtejsze władze powinny przeprosić. - Należałoby przeprosić i nie byłoby sprawy. Oczywiście, rodziny ofiar powinny dostać odszkodowanie, władze ukraińskie powinny wyrazić współczucie. W tej sytuacji, gdy Ukraińcy zaprzeczają to pojawia się zrozumiałe pytanie, dlaczego dezinformują. Ja kropki nad i nie stawiam, bo jeszcze wiele może się wydarzyć – mówił Łukasz Adamski.