Opiekunowie tłumaczą zawieszenie sejmowego protestu: Baliśmy się o życie

2018-05-28 6:00

Spędzili czterdzieści dni i nocy, śpiąc na sejmowej podłodze w walce o poprawę warunków życia dorosłych niepełnosprawnych. Wczoraj niepełnosprawni i ich rodzice opuścili Sejm. - Zawieszamy protest ze względów bezpieczeństwa - poinformowali i zapowiedzieli, że nie przestaną walczyć o 500 zł zasiłku rehabilitacyjnego, na który do tej pory nie zgodził się rząd.

- Po tym, jak zostaliśmy potraktowani przez marszałka Sejmu Marka Kuchińskiego i jego straż marszałkowską, obawialiśmy się o nasze zdrowie i życie, a przede wszystkim zdrowie i życie naszych dzieci - zapowiedziała Iwona Hartwich (48 l.), liderka protestujących. Chodzi o zdarzenie sprzed kilku dni, kiedy to strażnicy zaczęli szarpać i odciągać od okien matki, próbujące wywiesić na zewnątrz budynku transparenty. Później na czas szczytu NATO odbywającego się w Sejmie protestujących odgrodzono od zagranicznych delegacji kotarami, a nawet wyłączono im windy! - Zostaliśmy odcięci, już nikt nas nie może odwiedzić - informowała w niedzielę Hartwich, mówiąc o zawieszeniu protestu. - Nie udało się wywalczyć wszystkiego, ale mamy sukces, bo społeczeństwo zostało poinformowane, że takie osoby żyją i jaka jest ich sytuacja - podsumował 40 dni spędzonych w Sejmie jej cierpiący na porażenie mózgowe syn Kuba (24 l.).

Co osiągnęli niepełnosprawni:

- podniesienie renty socjalnej dla niepełnosprawnych. Do tej pory otrzymywali oni tylko 865 zł z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, teraz otrzymają 1029 zł

- z kolei rząd przygotował ustawę wprowadzającą ułatwienia w dostępie do usług farmaceutycznychczy rehabilitacyjnych o wartości ok. 500 zł.

Zobacz także: To oni żałują niepełnosprawnym 500 złotych, a sami żyją W LUKSUSIE