Niedługo po rozpoczęciu protestu Stanisław Pięta przekonywał swoim Twitterze: - Dalsze tolerowanie łamania prawa jest błędem. Z zachowaniem ostrożności straż marszałkowska powinna wynieść protestujących i przekazać policji. Zdecydowanie łatwiej o tak kategoryczną postawę, gdy samemu żyje się w domu o powierzchni 110 m2 i dysponuje chociażby 135 tys. zł oszczędności.
Marszałek Sejmu, Marek Kuchciński na spotkaniu z mieszkańcami wsi Koprzywnica w województwie świętokrzyskim stwierdził zaskakująco: - Codzienne wyżywienie kosztuje i my bierzemy to na siebie, ale chyba ktoś musi za to zapłacić. Choć szybko Kancelaria Sejmu opublikowała komunikat, w którym tłumaczyła, że "problem z pokryciem wydatków na posiłki dla osób protestujących nie polega na wysokości kwoty lub tym, że jako instytucja 'żałuje' środków (...) ale do rozstrzygnięcia są wyłącznie sprawy proceduralne, czyli prawo do wydatkowania środków publicznych na ten cel", to jednak mleko się rozlało. Cóż, posiadacz domu wartego 850 tys. zł, działki wartej 160 tys. zł i Hondy CRV (z 2012 roku) na co dzień raczej takimi rzeczami jak koszt wyżywienia się nie martwi.
Krystyna Pawłowicz najpierw zasugerowała, że przez protestujących w Sejmie nieładnie pachnie, po czym uderzyła w jedną z matek oraz posłankę ich wspierającą, pisząc: - Wielgus,Hartwich! Za wasze zachowanie płacą skrajnymi emocjami wasi podopieczni,zabijacie ich cholerne egoistki! Możemy domniemywać, że posiadaczka 75 tys. zł oszczędności oraz dwóch mieszkań (wartych łącznie ok. 750 tys. zł) pachnie zjawiskowo zawsze i wszędzie.
Jacek Żalek, który kandydować będzie w wyborach prezydenckich w Białymstoku, odpowiadał na żądania 500 zł dodatku rehabilitacyjnego, mówiąc: - Po tym, jak oni się zachowują w Sejmie, jestem przekonany, że nie można dać im tej gotówki. Bo jeżeli jako żywe tarcze traktują swoje dzieci, to cóż dopiero dzieje się w domu, a mogą zdarzyć się niestety zwyrodniali rodzice. Dzieci te czasami nie mają głosu. Po burzy, jaką wywołały jego słowa szybciutko pomknął do Sejmu z kwiatami przepraszać protestujących. Zakup bukietu raczej nie nadwyrężył jego domowego budżetu, gdyż według oświadczenia majątkowego posła sam dysponuje on ponad 200 tys. zł oszczędności.
Jeszcze mocniejszą opinię wydała Bernadeta Krynicka, która uznała, że z protestującymi nie należy się zanadto pieścić. Jak stwierdziła: - Jako matka dziecka niepełnosprawnego, osoby dorosłej (...) znalazłabym paragraf na tych rodziców, którzy przetrzymują swoje dzieci w Sejmie. Posłanka najprawdopodobniej nie przeanalizowała należycie tego, że nie każda z protestujących posiada, tak jak ona, 190-metrowy dom (o wartości 400 tys. zł), działkę wartą 150 tys. zł i Volvo S60 z 2012 roku.
Zobacz także: Hipokryzja Scheuring-Wielgus? Dziennikarz przedstawił twarde dane [WIDEO]