Od podpaleń i wandalizmu po zamachy. Przemoc w polskiej polityce bywa krwawa

2025-10-25 5:00

Polityczna agresja w Polsce przybiera coraz groźniejsze formy — od podpaleń i wandalizmu w biurach poselskich po zamachy z użyciem broni. Pamiętamy morderstwo polityka PiS w Łodzi oraz zamach na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (+ 54 l.). Eksperci tłumaczą, że w społeczeństwie jest grupa ludzi ze skłonnością do fizycznej agresji wobec przeciwników. Tylko czy politycy potrafią, a przede wszystkim chcą zapanować nad emocjami wyborców?

Agresja wobec polityków

i

Autor: Sebastian Wielechowski, Cezary Pecold/Super Express, KSP/ Materiały prasowe
  • Krzysztof B. próbował podpalić biuro PO; wcześniej groził premierowi Tuskowi, który oskarżył PiS o inspirowanie agresji poprzez radykalne hasła z wiecu Bąkiewicza.
  • Przypomniano zamach z 2010 r. w łódzkim biurze PiS, gdzie zginął Marek Rosiak; sprawca działał z nienawiści do partii i został skazany na dożywocie.
  • W latach 2017–2018 doszło do serii ataków na biura PiS: podpalenia, napisy oskarżające o śmierć Piotra Szczęsnego, wybite szyby i akty wandalizmu.
  • W 2019 r. Stefan Wilmont śmiertelnie zaatakował prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza; PO oskarżyło PiS o współodpowiedzialność przez medialne nagonki.
  • Eksperci wskazują, że polaryzacja i emocjonalność w polityce sprzyjają przemocy; coraz więcej Polaków kieruje się emocjami, nie faktami.

Próba podpalenia biura Platformy

W poniedziałek policja zatrzymała 44-letniego Krzysztofa B., który dwa dni wcześniej próbował podpalić warszawską siedzibę Platformy Obywatelskiej przy ul. Wiejskiej. Niecały miesiąc wcześniej ten sam mężczyzna został skazany na 3000 zł grzywny za grożenie śmiercią premierowi Donaldowi Tuskowi (68 l.). Na wieść o podpalaczu, szef rządu obarczył winą za zajście polityków PiS. "Bąkiewicz i Kaczyński muszą być zadowoleni. To na ich wiecu kilka dni wcześniej pierwszy (Bąkiewicz) krzyczał, by nie bać się sądów, wyrwać chwasty i rzucać napalm, by nie odrosły" – napisał premier Donald Tusk w mediach społecznościowych. Wydarzenie w stolicy nie było pierwszym aktem agresji wynikającym z nienawiści wobec polityków. Przypominamy, że do bardzo tragicznego zdarzenia doszło 19 października 2010 r. w łódzkiej siedzibie PiS. 62-letni wówczas Ryszard Cyba, z zawodu taksówkarz, wszedł do budynku z nożem i pistoletem i wystrzelił osiem razy do znajdujących się tam osób. Na miejscu zginął Marek Rosiak (+ 62 l.), asystent europosła Janusza Wojciechowskiego (71 l.). Z kolei Paweł Kowalski, współpracownik posła Jarosława Jagiełły (54 l.), miał podcięte gardło, jego życie uratowali lekarze. Motywem zbrodni była nienawiść do PiS. Cyba został skazany na dożywocie (w 2025 r. trafił z więzienia do DPS z uwagi na otępienie).

Seria zamachów na biura posłów PiS

Podczas dokonywanych przez partię Jarosława Kaczyńskiego zmianach legislacyjnych w latach 2017-2019, panowała w kraju napięta atmosfera. W wielu miastach Polacy organizowali protesty w obronie niezależności sądów. 19 października 2017 r. na Placu Defilad w Warszawie, w proteście przeciwko polityce rządu PiS, dokonał samospalenia Piotr Szczęsny (+ 54 l.), chemik z wykształcenia. Mężczyzna zmarł 10 dni później w szpitalu. Jego akt był dramatycznym apelem o obronę wolności i demokracji, co wiemy z pozostawionego przez Szczęsnego „Manifestu szarego człowieka”. W kolejnych miesiącach obserwowaliśmy serię ataków na biura posłów PiS. W nocy z 11 na 12 grudnia 2017 r. w Sycowie, Sebastian K. wrzucił pojemnik z łatwopalną substancją w drzwi biura poselskiego Beaty Kempy (59 l.), a na elewacji budynku wymalował dziwny napis: „H-7102 21.21 CALIFOR UBER ALES NIE”. Pożar udało się szybko ugasić. Sprawcę aresztowano na trzy miesiące.

Niedługo później, w noc sylwestrową 2017/2018, w Nakle nad Notecią na drzwiach biura posła PiS Łukasza Schreibera (38 l.) i europosła Kosmy Złotowskiego (61 l.) pojawiły się napisy: „Macie krew na rękach, przez was zginął Piotr Szczęsny” oraz „Konstytucja”. Schreiber i Złotowski zaapelowali o zmianę stylu debaty publicznej i stworzyli „Bydgoską deklarację przeciw mowie nienawiści”. Policja ustaliła, że napisy namalowali 34-letni mężczyzna i jego o rok starsza żona. Odpowiadali później za akt wandalizmu na tle politycznym. W styczniu 2018 r. nieznani sprawcy wybili szybę i oblali farbą budynek, w którym mieści się filia biura poselskiego Krystyny Pawłowicz (73 l.) w Sulejówku. Posłanka nie zgłosiła zdarzenia na policję.

Zamach na prezydenta Gdańska

W tym samym miesiącu nieznani sprawcy wysmarowali kałem biuro poselskie posłanki Nowoczesnej Kornelii Wróblewskiej (43 l.) w Zamościu. Wróblewska zagłosowała wcześniej przeciwko ustawie liberalizującej aborcję. Rok później doszło do drugiego w naszej nowej historii zamachu na polityka. Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został śmiertelnie zaatakowany nożem 13 stycznia 2019 r. podczas finału WOŚP. Sprawcą był recydywista Stefan Wilmont. Chociaż Adamowicz nie należał już do PO, Wilmont uważał go za przedstawiciela tej partii, którą winił za trudne warunki w więzieniu za czasów rządów PO-PSL. Po zamachu politycy Platformy oskarżyli PiS o przyczynienie się do śmierci prezydenta Gdańska, gdyż media publiczne atakowały Adamowicza za rzekomy współudział w aferach. Wilmont został później skazany na dożywocie.

Socjolog, prof. Henryk Domański tłumaczy, że w każdym społeczeństwie jest niewielki, ale niestety jest odsetek osób skłonnych do przełożenia negatywnych emocji do przemocy fizycznej. – Ta agresja bywa kierowana wobec przeciwników politycznych, czasami wyimaginowanych przeciwników – dodaje ekspert. - Agresja jest kierowana głównie wobec polityków PiS i PO, ponieważ na scenie politycznej te partie dominują, a tym samym dominują ich elektoraty. To znana prawidłowość, że im silniejsza jest polaryzacja, tym łatwiej uwydatniają się agresywne postawy, niż gdybyśmy mieli do czynienia z różnorodnością partii politycznych – podkreśla Domański.

Nie kierujemy się już rozumem

Z kolei politolog, prof. Kazimierz Kik tłumaczy falę agresji panującą od dawna negatywną tendencją. – Coraz więcej Polaków, zakładam, że już nawet 80 proc., nie kieruje się w poglądach politycznych wiedzą i faktami, tylko niestety emocjami – mówi Kazimierz Kik „Super Expressowi”. - Świat ludzi wiedzy przegrywa dziś ze światem ludzi opartych na emocjach. Winić można za to klasę polityczną i mechanizmy, które decydują o doborze członków partii. Wodzowie otaczają się bowiem politykami, którzy im intelektualnie nie zagrożą, a przez to spada poziom naszej polityki i pogarsza się atmosfera polityczna w społeczeństwie – tłumaczy ekspert.

Polityka SE Google News
Express Biedrzyckiej 24.10.2025
Sonda
Czy politycy powinni zatrzymać agresję wśród swoich wyborców?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki