- Ujawniono nowe fakty dotyczące aktów dywersji na polskiej kolei.
- Śledztwo wskazuje, że sprawców mogło być więcej niż początkowo podawano, a ich działania były skoordynowane.
- Dowiedz się, kto stał za atakami na infrastrukturę kolejową.
Akty dywersji na kolei
W ostatnich dniach doszło do dwóch incydentów na trasie kolejowej Warszawa-Dorohusk. W miejscowości Mika na Mazowszu (pow. garwoliński) miały miejsce dwie próby wykolejenia pociągu. Pierwsza polegała na zamontowaniu na torach metalowej obejmy, a druga na próbie wysadzenia torów.
Zobacz: Akty dywersji na kolei. Premier Donald Tusk wprowadza alarm CHARLIE! Co to oznacza?
Ponadto, w niedzielę w pobliżu stacji kolejowej Gołąb na Lubelszczyźnie (pow. puławski) pociąg z 475 pasażerami musiał gwałtownie hamować z powodu uszkodzonej linii kolejowej.
Kim są podejrzani?
Premier Tusk poinformował, że podejrzani o akty dywersji na kolei to obywatele Ukrainy. - Te podejrzewane przez nas osoby, jedna z nich, to skazany przez sąd we Lwowie w maju tego roku obywatel Ukrainy. Skazany za akty dywersji na terenie Ukrainy, przebywający na Białorusi. Drugi to mieszkaniec Donbasu. Także przedostał się z Białorusi do Polski razem z pierwszym podejrzanym jesienią tego roku, tuż przed zamachami – wyjaśnił szef rządu.
Sprawdź: Eksplozja na torach. Tajemnicza kamera wszystko nagrywała? Szef MON ujawnia
Podkreślił przy tym, że zwrócił się do ministra spraw zagranicznych o podjęcie natychmiastowych działań dyplomatycznych w celu przekazania przez Rosję i Białoruś podejrzanych, którzy opuścili Polskę przez przejście graniczne w Terespolu. - Będziemy podejmowali także inne działania, które - mam nadzieję - doprowadzą do szybkiego ujęcia sprawców i ich współpracowników. Poinformowaliśmy także naszych partnerów i służby sojusznicze o wszystkich szczegółach operacji, jakiej Polska miała stać się ofiarą – dodał.
Nowe ustalenia. Sprawców było więcej?!
Jak dowiedział się nieoficjalnie portal Onet, wskazane przez Tuska osoby nie działały same. Polskie służby namierzyły jeszcze ich czterech współpracowników. Wszystkie te osoby są narodowości ukraińskiej i obecnie nadal przebywają na terenie naszego kraju. Co więcej, policja zna ich tożsamość i adresy. Sprawą zajmują się najlepsi funkcjonariusze i eksperci polskich służb specjalnych, co może wskazywać, że już niedługo usłyszymy o ich zatrzymaniach!
Galeria poniżej: Rosyjska wojna hybrydowa na torach. Przygotujmy się na kolejne akty dywersji