Mateusz Morawiecki zaczął od podkreślenia, że już od kilkunastu miesięcy w ministerstwach trwały negocjacje na temat uzgodnienia programów pod kątem pieniędzy z Unii Europejskiej. Stwierdził, że środki z UE nadal są potrzebne, ale nie tak bardzo, jak kiedyś. Powiedział też, ze ludziom, się wydaje, iż środki europejskie są jedynym źródłem inwestycji w Polsce. Jak przykład podał program budowy dróg i autostrad, którzy zaczęto przygotowywać ponad 10 lat temu. Wówczas wkład unijny stanowił 70-80%, jednak przy ostatniej aktualizacji 75% stanowiły środki z budżetu państwa.
W GALERII PONIŻEJ ZOBACZYSZ, JAK MATEUSZ MORAWIECKI WSPOMINA SWOJEGO OJCA
- Jestem przekonany, że któryś z tych strumieni środków unijnych - tych nowych (pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy oraz nowej perspektywy finansowej UE) - bo generalnie do Polski cały czas płyną środki unijne z tej perspektywy, która jest zamykana, ale któreś z tych nowych środków unijnych przypłyną pod koniec tego roku lub na początku kolejnego roku. Ja jestem dobrej myśli, że uda się tutaj wypracować odpowiednie rozwiązania - żeby nie było wątpliwości - i żeby te środki zaczęły płynąć. Jeśli potem będą jakieś kolejne targi, przeciąganie liny - no to cóż - taka jest natura UE – stwierdził Mateusz Morawiecki.
Sprawdź: 12-letnie dziecko zapytało Jarosława Kaczyńskiego o inflację. Jego odpowiedź powala!
Przy okazji premier wbił szpilę w poprzedników, którzy jego zdaniem byli zbyt ulegli wobec Unii Europejskiej, teraz jednak to się zmieniło, a obecny rząd dba o suwerenność Polski.
- Trzeba twardo realizować swoje interesy, a nie być uległym, posłusznym, potulnym tak jak nasi poprzednicy i niewiele im z tego przychodziło, bo Polska traciła na tym ewidentnie, byliśmy spychani do kąta. My realizujemy naszą politykę suwerennościową bardzo konsekwentnie, a z drugiej strony udało się nam wynegocjować historycznie wysoki budżet UE, który też będzie wspomagał nasze działania budżetowe, a nie odwrotnie, w kolejnej dekadzie – stwierdził szef rządu.