Mateusz Morawiecki w rozmowie z Markiem Balawajderem w Raporcie Super Expressu

i

Autor: Marek Kudelski/SUPER EXPRESS Mateusz Morawiecki w rozmowie z Markiem Balawajderem w "Raporcie" Super Expressu

padły mocne słowa

Morawiecki o wezwaniu na przesłuchanie ws. śledztwa dotyczącego tzw. wyborów kopertowych: "To Trzaskowski i Kidawa-Błońska powinni siedzieć na ławie oskarżonych"

2025-02-12 4:38

Były premier Mateusz Morawiecki był gościem Marka Balawajdera. Jak mówił stawi się na przesłuchanie: - (...) Chociaż uważam, że w Polsce nie ma już takiej normalnej procedury demokratycznej. Mamy coś w rodzaju demokratury, czyli takiej miękkiej dyktatury przebranej w procedury demokratyczne. Ale to jest jakby szczegół, bardzo ważny szczegół ustrojowy. Ja się stawię, ale na tej ławie przesłuchiwanych powinien się stawić przede wszystkim panowie Trzaskowski i Budka oraz pani Kidawa-Błońska.

„Super Express”: - Mamy rok przełomu jeśli chodzi o rozwój polskiej gospodarki i inwestycji, jak zapowiadał w poniedziałek Donald Tusk?

Mateusz Morawiecki: - A co by pan powiedział, gdyby pan usłyszał, że to najniższy poziom inwestycji od 30 lat, jeśli mierzyć je w stosunku do PKB. Niektórzy myślą też, że to inwestycje, które pan Donald Tusk zaaranżował. Tymczasem to tak, jakby burmistrz jakiegoś miasta chwalił się prywatnymi inwestycjami swoich mieszkańców. Czyli nie inwestycje, nie rok przełomu, tylko rok kompromitacji.

- 650 mld zł, a jak mówi premier, nawet więcej na inwestycje. To ogromne pieniądze.

- To nie są żadne wielkie pieniądze w gospodarce polskiej. Inwestycje liczy się w relacji do PKB. Średnia w Unii Europejskiej to 21,5 proc. W tym przypadku to jest 16,7 proc., czyli jeden z najniższych wyników. W czasach moich rządów 17-18 proc. i dążyłem do tego, żeby było dużo więcej. Tylko do głowy mi nie przyszło, żebym najniższym poziomem mógł się pochwalić jako najwyższym poziomem.

- Mamy ponad 100 mld zł na kolej…

- To są projekty wyjęte z szuflady, które pozostawiłem Donaldowi Tuskowi, gdy opuszczałem Kancelarię Premiera. Oczekiwałbym realizacji, a nie plagiatu. Oczekiwałbym, żeby to wszystko będzie ubrane w jakiś plan działań, bo kolejarze czekają na to już od 18 miesięcy. I oni się chwalą tym, co myśmy zostawili w spadku.

CZYTAJ: Donald Tusk zapowie dziś "rok przełomu"! "To może zrobić tylko premier"

- Premier Tusk mówi, że premier Morawiecki planował, a my robimy.

- Jest dokładnie odwrotnie. W całym tym jego wielkim przemówieniu usłyszał pan słowa o Centralnym Porcie Komunikacyjnym? Czy usłyszał pan słowa o kolejach dużych prędkości? To, co jest kwintesencją rozwoju, czyli przyspieszenie układu komunikacyjnego, zostało zmarginalizowane podczas tego wystąpienia, że aż boli.

- Pan Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju ogłaszał w 2018 r. Co pan z tych planów dowiózł?

- Zrealizowaliśmy ogromnie dużo. Zidentyfikowaliśmy pułapki naszego rozwoju: słabości instytucji, w tym finansowych i naprawiliśmy sektor finansów publicznych. Słabości niskich wydatków na badania i rozwój i podnieśliśmy z 18 mld do 53 mld zł. Zidentyfikowaliśmy też pułapkę zależności od zagranicy i zmniejszyliśmy tę zależność w krótkim czasie, co jest dużym osiągnięciem.

- Co pan powie mojemu przyjacielowi, który prowadzi kawiarnię, co się po Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju dla niego się zmieniło? On jakoś tego nie może odczuć.

- W tym, co powiedział szef rządu, odczytałem, że narzeka na mizerny wzrost gospodarczy w czasach, kiedy ja byłem premierem. To trzy liczby tylko. Po pierwsze, wzrost gospodarczy był dwa razy szybszy niż w Stanach Zjednoczonych w tym czasie. Po drugie, ten wzrost był niemal trzy razy szybszy niż w Unii Europejskiej. Ale teraz najważniejsze: ten wzrost był około 50 proc. wyższy niż w czasach pana premiera Tusk. A wtedy nie było takich kryzysów jak COVID, kryzys energetyczny, kryzys inflacyjny.

- Ale PKB rośnie teraz na potęgę.

- Bardzo się cieszę, że zostawiliśmy w spadku rozpędzoną gospodarkę i premier się może tym chwalić.

- Prokurator Krajowy Dariusz Korneluk mówił w poniedziałek, że jest już termin przesłuchania pana w prokuraturze ws. wyborów kopertowych. Jest ten termin?

- Ja żadnego terminy jeszcze nie mam, ale jestem przekonany, że różne służby Tuska zadziałają w tym akurat względzie skutecznie i dostanę takie wezwanie.

- Ale pan się stawi w prokuraturze?

- Jasna sprawa, że się stawie. Chociaż uważam, że w Polsce nie ma już takiej normalnej procedury demokratycznej. Mamy coś w rodzaju demokratury, czyli takiej miękkiej dyktatury przebranej w procedury demokratyczne. Ale to jest jakby szczegół, bardzo ważny szczegół ustrojowy. Ja się stawię, ale na tej ławie przesłuchiwanych powinien się stawić przede wszystkim panowie Trzaskowski i Budka oraz pani Kidawa-Błońska.

Polityka SE Google News
Autor:

- A oni dlaczego?

- Ponieważ to oni wtedy zaraz po tych wyborach chwalili się publicznie, że to oni uwalili tamte wybory majowe.

- Ale to panu prokuratura zarzuca, że jako premier przekroczył pan swoje uprawnienie i nie dopełnił obowiązków w sprawie tamtych wyborów.

- Według prawomocnej decyzji sądu, nie tylko nie było tam żadnego przekroczenia uprawnień, ale było odwrotnie. Co jest bowiem sednem demokracji? Przeprowadzanie wolnych wyborów. Jeśli się do nich nie dopuszcza, to właśnie to narusza podstawowe fundamenty demokracji. W związku z tym ja byłem zobowiązany konstytucją do wsparcia przeprowadzenia wyborów prezydenckich, a konstytucja określa ten termin na nie wcześniej niż 100 dni przed zakończeniem kadencji prezydenta i nie później niż 75 dni przed jej zakończeniem kadencji prezydenta. Potem pan marszałek Sejmu, pani marszałek wydaje decyzję, co do daty przeprowadzenia. Następnie parlament przeprowadza odpowiednie procedury, a za przygotowanie całości odpowiedzialna jest Państwowa Komisja Wyborcza. Premier ma w tym swoją rolę. Cały parlament ówczesny, łącznie z opozycją przyjął ustawę pod koniec marca 2020 roku o możliwości głosowania w trybie korespondencyjnym. I co zrobili? Wycofali się z tego tydzień później, jak zobaczyli, że pani marszałek Kidawa-Błońska dołuje w sondażach i zapragnęli wymienić ją na Trzaskowskiego. Taka jest prawda o tamtych wyborach.

- Ale śledczy mówią, że nie było podstawy prawnej.

- Jak mówiłem, sąd w prawomocnej decyzji stwierdził, że należało przeprowadzać przygotowania operacyjno-organizacyjno-techniczne po to, żeby wybory mogły zaistnieć w tamtym stanie. I ja prosiłem o przygotowywanie odpowiednich działań, które zmierzały do tego, aby wybory mogły być przeprowadzone.

- To jest pana linia obrony i tak się będzie pan bronił w sądzie?

- Moja linia obrona jest linią ataku. To oni doprowadzili do tego, że te wybory się wówczas nie odbyły. A w Bawarii, w Kanadzie, w różnych stanach USA, w Korei takie wybory w trybie korespondencyjnym się odbywały. W tej traumie COVID-u to było coś absolutnie normalnego.

- Pan będzie składał wyjaśnienia, czy pan odmówi ich składania i dopiero przed sądem zacznie pan opowiadać, jak było? Bo niektórzy pana koledzy uważają, że prokuratura jest nielegalna.

- Nie znam się i za bardzo nie interesuję się procedurami. Posłucham mądrych prawników w tej kwestii. Na pewno bardzo obszerne wyjaśnienia w tej kwestii w odpowiednim momencie przedstawię. Tak jak przedstawiłem je zresztą przed zwaną komisją śledczą i myślę, że reakcje opinii publicznej i na tamto przesłuchanie, na tamtą rozmowę były jednoznaczne i tak samo będzie teraz.

- Jakich świadków w sądzie będzie pan powoływał na swoją obronę?

- Budkę, Kidawę-Błońską i na pewno Trzaskowskiego, ponieważ on sam bardzo się chwalił, że uwalili te wybory, że zniszczyli polityczną możliwość przeprowadzenia tamtych wyborów, więc odpowiadają również za zmarnowane środki.

- I to będą pana świadkowie?

- Mam nadzieję, że kiedyś może staną nie tylko jako świadkowie. Chociaż ja akurat nie jestem tak mściwy i jestem w stanie dla dobra Rzeczypospolitej doprowadzić do pojednania polsko-polskiego. Ale tak, to oni powinni siedzieć na ławie oskarżonych.

DALSZA CZĘŚĆ TEKSTU POD GALERIĄ ZDJĘĆ

- Ufał pan i dalej ufa Anie W.? To była szefowa pańskiego biura w KPRM, która jest oskarżona ws. afery w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.

- Ufam. Jest to jedna z najbardziej zaangażowanych urzędniczek. Absolutnie wierzę w jej niewinność, jej uczciwość, jej rzetelność i na pewno obroni się przed sądem. A to, co robią siepacze Bodnara i Tuska, zamykając kobiety, które mają małe dzieci, które za tymi dziećmi na pewno tęsknią od pierwszej godziny, kiedy do aresztów wydobywczych się takie osoby wsadza, to jest coś naprawdę nieludzkiego.

- Ale zarzuty wobec niej są bardzo mocne. Miała przyjąć 3,5 mln zł korzyści majątkowej. Zeznawały w jej sprawie dwie osoby…

- Jestem przekonany, że na pewno tak nie było. Nie wiem, jakie dwie osoby cokolwiek tutaj zeznają. Wiem, że jest to pełna bardzo wielu wymuszeń – tzw. aresztów wydobywczych – historia opowiadana przez różne osoby.

- Często spotykał się pan z właścicielem marki Red is Bad, który jest jednym z bohaterów prokuratorskiego śledztwa ws. RARS?

- Nie spotykałem się często. W życiu widziałem go może kilka razy. Przede wszystkim rozmawialiśmy o odzieży patriotycznej, bo w tych okolicznościach go poznałem.

- No dobrze, a o respiratorach i agregatach pan z nim rozmawiał?

- Panie redaktorze, możemy przejść do poważnych tematów?

- To są poważne tematy.

- To są tematy związane z ogromną wolą zemsty i z przykryciem igrzyskami braku realizacji projektów rozwojowych i obietnic wyborczych

- Czy służby pana nie ostrzegały?

- Służby mnie nie ostrzegały, ale z tego, co dzisiaj wiem, to szef Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych poprosił służby o o tak zwaną tarczę antykorupcyjną, co najlepiej świadczy o jego dobrej woli. I co ważne sąd brytyjski nie podzielił argumentacji polskiej prokuratury i pan Michał Kuczmierowski jest na wolności. Takie są fakty.

- Michałowi Kuczmierowskiemu został tylko i wyłącznie zmieniony środek zapobiegawczy i może odpowiadać z wolnej stopy.

- Ale chwileczkę. Polscy prokuratorzy żądali, aby na podstawie jakichś dokumentów były prezes RARS dalej przebywał reszcie. Sąd brytyjski nie podzielił tych poglądów, to znaczy, że uznał argumentację polskiej prokuratury za miałką i niewystarczającą.

- Bądźmy poważni. Dalej ma dozór.

- Jestem poważny. Prokuratura żądała utrzymania aresztu, na co sąd się nie zgodził.

- Ale nikt z niczego się nie wycofuje.

- Sąd brytyjski nie podzielił argumentów polskiej prokuratury. Tak czy nie?

- Przecież ma się meldować, to wiemy. A w ogóle to pan rozmawiał z nim po jego wyjściu?

- Nie.

- A słyszał pan, że, jak mówi, będzie walczył o wolność, o dobre imię, o honor i tak dalej?

- Absolutnie wierzę w to, że jest uczciwy i niewinny.

RZĄD TUSKA UPADNIE? MORAWIECKI: BĘDZIEMY RZĄDZIĆ Z KONFEDERACJĄ I PSL!

Nasi Partnerzy polecają