"Super Express": - Ostatnie dni to festiwal spekulacji nt. przyszłości rządu, w tym samej premier, którą miałby zastąpić Jarosław Kaczyński. Wczorajsza zapowiedź zmian Beaty Szydło, które konsultuje z prezesem PiS, to sygnał, że jej nikt jednak rekonstruować nie będzie?
Michał Syska: - Rzeczywiście, tę deklarację Beaty Szydło należy odczytywać jako przekaz do opinii publicznej, że pozostaje ona w fotelu premiera. I to ważniejsze niż sama zapowiedź rekonstrukcji.
- Krążące o jej dymisji plotki należy uznać za element frakcyjnych wojen w samym PiS?
- Niewątpliwie, w PiS, i szerzej, w obozie zjednoczonej prawicy, toczy się wewnętrzna walka i te powracające zapowiedzi odsunięcia Beaty Szydło i zastąpienia jej Jarosławem Kaczyńskim należy uznać za jej element. Mamy w ekipie rządzącej kilka środowisk, które walczą między sobą o władzę i wpływy. Jest wśród nich Zbigniew Ziobro oraz Mateusz Morawiecki, którzy próbują zbudować swoją pozycję. Jest Beata Szydło, która stara się zachować pozory podmiotowości. Jest wreszcie Antoni Macierewicz, który już swoje wpływy zbudował. Nie jest też tajemnicą, że w tym kotle miesza Jarosław Kaczyński, który konfliktu używa nie tylko jako strategii politycznej wobec opozycji, ale także wobec własnego obozu, trzymając różnych polityków i różne frakcje w poczuciu stałej niepewności.
- Skoro Beata Szydło trwa na posterunku, kto będzie musiał wycofać się na drugą linię i ustąpić miejsca świeżej krwi?
- Na podstawie dotychczasowej praktyki rządów PiS z tej chmury spodziewałbym się jednak małego deszczu. Nie spodziewałbym się spektakularnych dymisji. Zmiany będą raczej kosmetyczne. Nie sądzę, żeby z urzędami mieli się pożegnać ci ministrowie, którzy są z jednej strony niezwykle kontrowersyjni, a z drugiej mają jednak silną pozycję w ramach obozu PiS. Są wśród nich wymienieni wyżej politycy, którzy ścierają się o władzę w rządzącej partii. Wydaje mi się, że jeden z nich może ostatecznie okazać się dużo słabszy niż nam się wydaje. To Antoni Macierewicz.
- Dlaczego on?
- Wiemy o jego konflikcie z Andrzejem Dudą. Być może w ramach negocjacji prowadzonych z prezydentem PiS uzna, że ceną za normalizację w relacjach Pałacu Prezydenckiego z Nowogrodzką będzie dymisja Antoniego Macierewicza. Osobiście w to wątpię, ale takiego scenariusza bym nie wykluczał.
- A może Konstanty Radziwiłł?
- Mimo opałów, w jakich się znalazł, PiS raczej go nie poświęci. To by bowiem oznaczało cofnięcie się przed społecznym protestem, a na to nie chcą sobie pozwolić. Moim zdaniem dymisje dotkną raczej szefów mniej eksponowanych resortów i na tym to wszystko się skończy. Ale kto wie? Może poziom wspomnianych konfliktów wewnątrz obozu władzy jest już tak duży, że doprowadzi do przesilenia? Wkrótce się o tym przekonamy.
ZOBACZ: Ryszard Czarnecki: Czas na pokorę i refleksję
SPRAWDŹ: Zofia Romaszewska: Prezydent jest całej Polski, nie PiS-u
POLECAMY: Sławomir Neumann: Rządy PO to lata rozwoju