"Super Express": - Trwają konsultacje prezydenta z PiS w sprawie prezydenckiego projektu reformy wymiaru sprawiedliwości. Pani krytycznie odniosła się do poprawek zgłaszanych przez PiS.
Zofia Romaszewska: - Dlatego, że te poprawki to powrót do pierwszej, zawetowanej przez prezydenta wersji reformy. Szczegółowo można by je analizować bardzo długo. Przede wszystkim są jednak antyspołeczne. Przykładem jest choćby Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Ważnym punktem projektu prezydenta było wprowadzenie do niej elementu społecznego, a więc ławników podczas spraw. Poprawki PiS ławników nie przewidują. Wątpliwości budzi też proponowany przez PiS wybór delegowanych sędziów SN.
- Dlaczego?
- Po dziesięciu latach orzekania sędzia np. sądu rejonowego mógłby po wskazaniu przez ministra zostać delegowany do orzekania w SN. Jednocześnie - w myśl poprawek PiS - liczba delegowanych sędziów będzie zwiększona ze stu do stu dwudziestu, a więc w Sądzie Najwyższym większość stanowić będą osoby wskazane przez ministra sprawiedliwości, zarazem prokuratora generalnego. To niedopuszczalne!
- Krytycy projektu prezydenta mówią, że jego zmiany to fikcyjna reforma, zdecydowanie ważniejsze mają być zmiany personalne. Czystka w sądach, wprowadzenie nowych, uczciwych ludzi ma być receptą na choroby wymiaru sprawiedliwości.
- Bzdura! Tak, wymiana sędziów przyniesie zmianę, ale tylko na krótki czas, na początku. Chwilę potem ci sędziowie będą musieli zmierzyć się z problemami takimi jak organizacja pracy sądów, natłok zbyt wielu spraw.
- W polskich sądach nie brak jednak ludzi skompromitowanych, odpowiedzialnych za ludzkie dramaty. Tym właśnie zwolennicy projektu Ziobry tłumaczą konieczność natychmiastowych zmian personalnych.
- Zgoda, część tych sędziów jest faktycznie przerażająca. Ciekawy pomysł przedstawił Adam Borowski. Jego zdaniem należałoby dokonać obywatelskiego przeglądu sędziów i ich spraw. Konkretnym przypadkom szczegółowo się przyjrzeć, a sędziowie odpowiedzialni za np. ciągnące się przez kilkanaście lat sprawy, za ludzką krzywdę, dostawaliby dyscyplinarki. Tu wykorzystani mogliby być ławnicy. Ograniczanie reformy do zamiany Zosi na Jasia, bez zmiany sposobu sądzenia, nie jest żadną zmianą. Zbigniew Ziobro ma zresztą możliwość pełnej wymiany personalnej w sądach powszechnych. I co?
- Co?
- I na razie nie robi prawie nic. Wymienił raptem kilku prezesów. Bądźmy poważni!
- Załóżmy, że PiS się uprze, wprowadzi je, a prezydent ustawę zawetuje. Nie straci przez to poparcia partii rządzącej? Będąc oskarżanym o "utrącenie reformy sądownictwa"?
- Prezydent Andrzej Duda, o czym wielu jego krytyków zapomina, jest prezydentem Polski, a nie PiS-u. Niektórzy straszą, że może przegrać wybory. No to przegra! Będzie wtedy byłym prezydentem, ale zachowa się jak powinien. Nie ma mowy o kompromisie, gdy jest mowa o demokracji! Nie ma mowy o kompromisie, kiedy mam określić, czy jestem człowiekiem porządnym, czy nie. Nie da się być trochę porządnym człowiekiem, tak jak nie może być trochę demokracji. Są pryncypia, które są niepodzielne. Demokracja to także odpowiedzialność.
- Nastąpi rozłam w obozie dobrej zmiany czy dojdzie do porozumienia?
- Nie sądzę, by był rozłam. Dobra zmiana bardzo dobrze zaczęła, ale kiedy coś wychodzi za dobrze, to niektórym zaczyna szumieć w głowie. Wszyscy jesteśmy zwolennikami jak najlepszej zmiany. Zmiana musi być jednak faktycznie dobra, a nie byle jaka! Dlatego prezydent nie będzie podpisywał wszystkiego, co mu podsuną. Szczególnie w sytuacji, gdy nie dano mu nawet czasu na zapoznanie się z projektem, nie konsultowano go z nim. Jeżeli ktoś został wybrany na prezydenta, poświęca swojej pracy tyle energii, bardzo stara się być z ludźmi, to nie można mieć do niego pretensji, że chce mieć wpływ na rzeczywistość. Personalne ataki są niestety sposobem na unikanie merytorycznej dyskusji. W ten sposób to sądów nie naprawimy.
- Skąd wynikają tak ostre wobec prezydenta opinie ze strony prawicowych publicystów i blogerów?
- Bo oni chcą wziąć go "na huk", zastraszyć, zakrzyczeć. Co i rusz słyszę deklarację: "Nie będę na Andrzeja Dudę głosować". Mówię: No to nie głosuj! Ty nie będziesz miał swojego prezydenta, a prezydent Duda będzie żył dalej.
- W obozie dobrej zmiany jest wiele osób z przeszłością w PRL. Dlaczego? Skąd się tam biorą?
- Przed laty mój ojciec zajmował się zbieraniem relacji z czasów II wojny światowej. I zaapelował o zgłaszanie się byłych partyzantów, którzy bohatersko wysadzili w powietrze most. Most wysadziły dwie osoby, a zgłosiło się dziesięć. Tak to działa. Zdarza się też niestety, że uczciwi ludzie często są zajęci wieloma sprawami życiowymi, przestają chcieć angażować się w politykę. I zamiast samodzielnego myślenia wolą przekazy dnia z "Gazety Wyborczej" bądź mediów drugiej strony. Przez lata walczyliśmy o wolność i demokrację. Mamy je, ale co z nimi zrobimy, to już zależy od nas.
Sprawdź: Zgoda prezydenta z Kaczyńskim, wojna z Ziobrą
Polecamy ponadto: Kaczyński komentuje zgrzyt na linii rząd-prezydent