Mateusz Kijowski wyżebrał 32 tys. A tylko 5 tys. dał na alimenty

2017-12-28 6:00

Mateusz Kijowski (49 l.) płakał, że nie ma za co żyć i chce wyjechać za chlebem, więc jego fani pod przewodnictwem Elżbiety Pawłowicz postanowili zrobić zrzutkę. 32 tys. zł - tyle zebrali w ramach "stypendium wolności", by został w Polsce i mógł godnie żyć. Tymczasem, jak sprawdziliśmy, tuż po zakończeniu zbiórki b. lider KOD przelał niemal 5 tys. na konto pruszkowskiego komornika na poczet zaległości alimentacyjnych!

"Jest problem nawet z zakupami spożywczymi. Jeżeli do świąt nie uda mi się znaleźć rozwiązania mojej sytuacji, to przystępuję do planu B. Kierunek to prawdopodobnie Londyn" - to wyznanie bezrobotnego byłego lidera KOD poruszyło serca jego fanów, którzy postanowili zebrać dla niego pieniądze. Sprawami formalnymi zajęła się siostra posłanki PiS Krystyny Pawłowicz (65 l.). Wielu zastanawiało się, na co zadłużony po uszy Kijowski wyda pieniądze. Teraz wydaje się to jasne. Dotarliśmy do potwierdzenia przelewu, jaki wysłał on do pruszkowskiego komornika. 21 grudnia Kijowski z tytułu spłaty części zajęcia przelał dokładnie 4970 zł. To dużo więcej niż wynosiło większość poprzednich wpłat. Na trójkę swoich dzieci z poprzedniego małżeństwa zazwyczaj bowiem płacił 1210 zł, czyli zaledwie połowę zasądzonych alimentów, tłumacząc, że tylko na tyle go stać. Wczoraj nie udało nam się skontaktować z Kijowskim. - Mogę jedynie powiedzieć, że nie dostałem do ręki czy na moje konto ani grosza. (.) To nie jest zbiórka publiczna, żeby wymagała publicznego rozliczania. (.) Lepiej od razu płacić do banku albo komornikowi - powiedział o zbiórce ostatnio w jednym z wywiadów.

Zobacz: Mateusz Kijowski w centrum handlowym. Jaki sklep odwiedził? [ZOBACZ]