Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji był w czwartek gościem TVP Info. Podczas rozmowy został m.in. zapytany o wydarzenia w Otwocku, gdzie we wtorek odbywało się spotkanie wyborcze premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami.
Podczas wydarzenia funkcjonariusze interweniowali wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej, co spotkało się ogromnym oburzeniem ze strony opozycji. - Dla mnie jest po prostu nieakceptowalne, szokujące wręcz, że pani poseł usiłowała poprzez megafon zakłócić spotkanie swoich oponentów politycznych - skomentował minister. Mariusz Kamiński zaznaczył, że policja nie interweniowała w związku z poglądami, jakie głosiła pani poseł, tylko z tym, że zagłuszała legalne zgromadzenie swoich przeciwników politycznych.
Kamiński: "Przecież, na Boga, nikt pani Gajewskiej nie zna"
Wyjaśnił, że policja najpierw ją pouczyła, że popełnia wykroczenie, a później poprosiła o okazanie dokumentu tożsamości. - Przecież, na Boga, nikt pani Gajewskiej nie zna. Gdybyśmy zapytali słuchaczy, kim jest poseł Gajewska i jak wygląda, to 99 proc. z całą pewnością odpowiedziałoby, że nigdy o takiej pani nie słyszało - powiedział szef MSWiA.
- Jeżeli ktoś jest w parlamencie i nie został zapamiętany w żaden sposób, z żadnej merytorycznej wypowiedzi, przynajmniej ja takiej nie odnotowałem, to musi na siebie w inny sposób zwrócić uwagę. Poprzez agresywne, niestandardowe zachowania. Tak nie może zachowywać się poseł na Sejm RP - podkreślił minister.