Państwowa Komisja do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022, która potocznie jest zwana przez polityków i media "lex Tusk", ma badać na celu wyjaśnianie przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP". Zgodnie z przepisami komisja ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022, ma się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kto trafi do jej składu? Tego nie wiadomo, ale czas na zgłoszenie członków powoli się kurczy, bo ostateczny termin został wyznaczony przez marszałek Sejmu Elżbietę Witek do wtorku 29 sierpnia, do godz. 20. PiS swoich kandydatów ma podać we wtorek, natomiast KO, Koalicja Polska i Lewica mają prawo do zgłoszenia łącznie czterech osób, jednak klubu te zapowiadały, że nie zamierzają nikogo zgłaszać, by pokazać, że bojkotują komisję.
CZYTAJ: Komisja Lex Tusk w pigułce
Dziennik "Rzeczpospolita" donosi, że i na to można znaleźć sposób: - Scenariusz więc jest taki, że marszałek Witek wyznaczy kolejne 24 godziny na zgłoszenie członków na cztery nieobsadzone stanowiska. I my je uzupełnimy do pełnego składu. Kandydatów, z tego co wiem, mamy dziewięciu i wyrażają zgodę na zostanie członkami komisji – mówi gazecie anonimowy poseł PiS, który przyznaje też, że część kandydatów wzbudzi „kontrowersje”. Informator "Rzeczpospolitej" dodał: - Nikt nie potwierdzi, że otrzymał propozycję. Ale mogę powiedzieć, że w składzie musi być także prawnik, ekspert od energetyki, bo komisja będzie się zajmować bezpieczeństwem energetycznym i naszymi związkami z Rosją na tym polu – komentuje. W tym kontekście pojawiło się więc nazwisko Piotra Naimskiego. Już wcześniej pojawiały się doniesienia, że np. szefem komisji ma zostać Sławomir Cenckiewicz, historyk.