- Prokuratura Krajowa przesłuchała Katarzynę Tusk-Cudną w śledztwie dotyczącym Pegasusa, ale nie ma dowodów, że to ona była bezpośrednim celem inwigilacji.
- Córka premiera otrzymała status pokrzywdzonej, co może sugerować, że jej dane "mogły paść łupem" z powodu kontaktu z osobą inwigilowaną Pegasusem, prawdopodobnie Romanem Giertychem.
- Premier Donald Tusk oskarżył PiS o podsłuchiwanie jego żony i córki, wywołując ostrą reakcję Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobry i Mariusza Kamińskiego, którzy zaprzeczają tym zarzutom.
- Sprawa Pegasusa, systemu do inwigilacji, jest przedmiotem śledztwa prokuratury i prac sejmowej komisji śledczej, która bada legalność jego użycia w latach 2015-2023
Czy rodzina Tuska była podsłuchiwana Pegasusem?
W środę media obiegła informacja, że córka premiera, Katarzyna Tusk-Cudna, została przesłuchana w śledztwie dotyczącym wykorzystania oprogramowania Pegasus i uzyskała status osoby pokrzywdzonej. Na te doniesienia ostro zareagował Donald Tusk. „Okazuje się, że PiS podsłuchiwał przy pomocy Pegasusa moją żonę i córkę” – napisał na platformie X, kierując pytanie do Jarosława Kaczyńskiego: „Wnuczki i wnuków też, podpalaczu z Żoliborza?”.
Jednak stanowisko organów ścigania jest inne. Rzecznik Prokuratury Krajowej, prok. Przemysław Nowak, w komunikacie dla PAP zdementował, by bliscy premiera byli bezpośrednim celem ataku. „Z dotychczas zgromadzonego materiału dowodowego nie wynika, aby bezpośrednio wobec córki premiera, Katarzyny Tusk-Cudnej stosowano oprogramowanie Pegasus” – przekazał prok. Nowak. Potwierdził jednocześnie, że została ona przesłuchana w charakterze świadka w ramach toczącego się postępowania.
Jak dane córki premiera trafiły do śledczych?
Kluczem do zrozumienia sprawy wydaje się postać Romana Giertycha, byłego adwokata, a obecnie posła KO. Jak podał Onet, Katarzyna Tusk-Cudna była jego klientką w sprawach o ochronę dóbr osobistych. Sam Giertych był jedną z osób, wobec których stosowano oprogramowanie Pegasus. Status pokrzywdzonej dla córki premiera może więc wynikać z faktu, że jej rozmowy i dane zostały pozyskane niejako „przy okazji” inwigilowania mecenasa.
Minister Tomasz Siemoniak wyjaśnił, że informacje dotyczące Katarzyny Tusk „mogły paść łupem” służb, ponieważ kontaktowała się ona z osobą objętą kontrolą w ramach afery Pegasusa. Nie była więc celem samym w sobie, a jej dane mogły zostać zebrane jako część materiału dowodowego w innej sprawie, co tłumaczyłoby przyznanie jej statusu pokrzywdzonej bez bezpośredniego ataku na jej urządzenie.
Burza polityczna po oskarżeniach Donalda Tuska
Oskarżenia premiera wywołały natychmiastową reakcję ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości. Szef PiS, Jarosław Kaczyński, zapytany o wpis Tuska, skwitował go krótko: „Bzdury”. W podobnym tonie wypowiedzieli się byli ministrowie odpowiedzialni za służby specjalne i prokuraturę. Mariusz Kamiński napisał wprost do premiera: „Panie Tusk, nikt nie inwigilował pana rodziny. Dobrze pan o tym wie. (...) Przestań pan kłamać”.
Z kolei Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, zasugerował, że to premier naraził swoich bliskich. Były minister Zbigniew Ziobro stwierdził, że Tusk „wciągał żonę i córkę w kontakty z aferzystą Giertychem, którego służby namierzały Pegasusem”. Sprawa ta po raz kolejny pokazuje, jak głębokie są podziały polityczne w Polsce i jak instrumentalnie wykorzystywane są informacje dotyczące działań służb specjalnych. Kwestię legalności i celowości użycia systemu Pegasus bada obecnie sejmowa komisja śledcza.
Polecany artykuł:
