"Wprost" przypomina, że pod koniec ubiegłorocznej kampanii wyborczej, w nocy z 11 na 12 października, ulice Zielonej Góry zalały plakaty i banery Łukasza Mejzy. Łącznie miejskie służby ściągnęły 1200 nielegalnych materiałów wyborczych. Zbulwersowane władze miasta postanowiły wówczas ukarać go finansowo. - Mówiłem, że nie ma na to zgody i nie będzie tolerancji dla takich skandalicznych ekscesów. Wszystko zostało zdjęte i policzone (...) - Łącznie było to 1187 reklam w postaci billboardów informacyjnych o wymiarach 1 m x 0,7 m oraz 13 banerów informacyjnych o wymiarach 1 m x 3 m. Czemu wymiar jest ważny i ilość? Od tego zależy wysokość kary za wykorzystanie terenów miasta bez pozwolenia. Zgodnie z uchwały Rady Miasta z 21 stycznia 2020 roku oraz 30 listopada 2021 roku, wyliczono karę pieniężną wynoszącą ok. 78 500. zł. Mam nadzieję, że to ostatnia tego typu nieprzyjemna sytuacja w Zielonej Górze – ogłosił na początku stycznia prezydent miasta Janusz Kubicki. Potwierdził przy tym, że decyzja o karze jest prawomocna.
Pojawiły się wówczas głosy, że naliczona kara jest zbyt niska, a prezydent miasta zastosował wobec Łukasza Mejzy taryfę ulgową. Panowie znają się, a swego czasu byli sojusznikami w przestrzeni politycznej. - Uważam, że każdy z nas musi brać odpowiedzialność za swoje czyny (…). Nigdy nie mówiłem, że nie znam tego człowieka. Tak, znam go, pomagałem mu i wspierałem go. Ale zadam Wam jedno pytanie, proste i łatwe: Czy Was w życiu nigdy nikt nie zawiódł? – dodawał, opisując przy tym wszystkie kroki, jakie w tej sprawie podjęły władze miasta.
Zobacz: Zmarł Tomasz Guzowski. Były wspólnik Łukasza Mejzy trzykrotnie przeszedł kontrowersyjną terapię
Dziennikarze "Wprost" ustalili jednak, że poseł wciąż nie zapłacił kary. - Poseł RP Łukasz Mejza za nielegalne rozmieszczenie plakatów wyborczych na terenie Miasta Zielona Góra został obciążony kwotą 78 tys. zł., której nie zapłacił do dnia dzisiejszego. Postępowanie jest aktualnie na etapie przedegzekcyjnym - napisano w komunikacie prezydenta Zielonej Góry, który pojawił się w Biuletynie Informacji Publicznej 4 marca.
Informacja została opublikowana dopiero po interwencji radnego Dariusza Jacka Legutowskiego, który też jest zdania, że nałożona kara jest zbyt niska i była ustawką między Mejzą i Kubickim. - Mieszkańcy odbierają to tak, że to było medialne odcięcie się prezydenta Kubickiego od Mejzy przed wyborami samorządowymi. Też uważam, że było to zrobione celowo w nocy z czwartku na piątek, media ogólnopolskie to podchwyciły - stwierdził radny w rozmowie z "Wprost".